Film - 8/10 (w swoim gatunku). Ale rola Charliego Prince'a była boska. Już od początku filmu, kiedy Charlie wypowiedział pierwszą kwestię, z tymi oczami szaleńca, zrobiłem pierwsze wow. Jeśli nic po drodze nie spieprzy (a ma już dość lat, żeby mieć nadzieję, że nie spieprzy), to będziemy go pamiętać dłużej niż Russela Crowe i Christiana Bale'a (choć obu bardzo szanuję). Trudno opisać coś tak ulotnego, ale naprawdę nie przypominam sobie kiedy ostatnio czyjaś rola zrobiła na mnie takie wrażenie (pomijając rolę uznanych sław).
P