Hmmm!
Coś nie tak! Film nie do końca mnie przekonał i nie mam tu na myśli poczynań głwnych bohaterów (fakt iż Ben Wade wsiadł do pociągu jest jak najbardziej zrozumiały dlatego nie rozumiem dywagacji na ten temat :/)! Chodzi mi o stronę realizacyjną filmu - formę. Nie wiem dlaczego, ale coś mnie w niej nie przekonuje. Czegoś tu brakuje i jeśli miała to być nowocześniejsza forma westernu to mi ona nie pasuje! A jeśli jeszcze porównać "3:10 to Yuma" do "Bez przebaczenia" Eastwood'a to "3:10 ..." naprawdę wypada marnie. Styl, styl i jeszcze raz styl :/!
PS. Czy ktoś jeszcze pamięta niedzielne południa kiedy w "starym kinie" puszczano całą masę westernów - to były czasy heh!