3:10 to Yuma to jeden z najbardziej nie równych filmów jakie widziałem ostatnio.
Z jednej strony b.dobra gra aktorów(wyróżniają się tu Crowe&Bale-ale znając wcześniejsze dokonania tych Panów,chyba inaczej być nie mogło...),przyzwoite zdjęcie oraz świetna scenografia i kostiumy, które razem wiernie przedstawiają niepowtarzalny klimat dzikiego zachodu.
Z drugiej strony muzyka,która niespecjalnie się wyróżnia(brak charakterystycznych motywów potęgujących klimat).Co więcej jest w tym filmie wiele, naprawdę mocno naciąganych scen(min.4), których główną rolą jest pchanie dość niemrawej fabuły ku (dla jednych rozczarowującej a dla innych fantastycznej)końcówce.
Osobiście zaliczam się do tych 1. ale uważam, iż mimo wspomnianych wyżej wad film warty uwagi.