niezły Crowe, poprawna realizacja (zdjęcia, plenery, kostiumy, itp. rzygi), DOSKONAŁY Ben Foster, ale reżyseria - pomocy! ten film jest miejscami wściekle nudny! ciekawiej robi się przez ostatnie 10 minut (i ciekawiej nie oznacza tu bang-bangu, a trochę silniejszy ładunek moralno-psychologiczny), ale wcześniej? bleah. i fatalne dialogi, bez ironicznego cudzysłowia. jeśli się już chcemy bawić w cyferki - 5/10, no, może 6, ale tylko za sceny z Fosterem.