Bogliano wymyślił dość ciekawy pretekst, dla którego przez cały film podziwiamy laski w bikini i przemoc. Laski są całkiem atrakcyjna, a przemoc dość graficzna i w miarę przekonująca. Fabuła przeplatana jest retrospekcjami, dzięki czemu powoli wyłania nam się prawdziwy obraz całej zaistniałej sytuacji. Dowiadujemy się jak dziewczyny trafiły do rezydencji, z której nie mogą uciec i co jest celem całej … ekm… operacji. Realizacja jest w sumie niezła, jeżeli tylko przemilczymy tu takie aspekty jak oświetlenie i jakość obrazu. Kręcono to ewidentnie bardzo niskim kosztem i kiepskim sprzętem, ale praca kamery sama w sobie jest w porządku, podobnie muzyka i reżyseria. Całkiem to było przekonujące, nieprzewidywalne i zwyczajnie wciągające. Warto sprawdzić, jeżeli lubi się niskobudżetowe horrory zahaczające o torturę porn i szeroko pojęte kino eksploatacji. Na deser otrzymujemy zakończenie nawiązujące do pewnego klasycznego slashera.