Najbardzie co spodobało mi się w tym filmie to prawo dnia szóstego, że tak sie nazywa bo właśnie szóstego dnie Bóg stworzył człowieka. Cóż mogę powiedzieć o samej fabule filmu. Tak więc to co twórcy filmu zamierzali zachować do wyjaśniena do samego końca (chodzi o to, który Adam Gibson jest prawdziwy, aktóry jest klonem) ja rozwiązałąm to na samym początku. Nie było więc dla mnie żadnego zaskoczenia. Taki sobie ten film nic nadzwyczajnego. Chcież bardzo rozśmieszyła mnie scena kiedy Adam skręcił kark jednemu z tych niedobrych a potem kumple tego zabitego wciskali policjantom kit, że on żyje tylko zasłab i wciskali mu język spowrotem do buzi :))))