Te wszystkie popularne około 2000 roku pseudo nowoczesne zagrywki w stylu przyspieszona taśma, rozmycia, montaż ADHD niesamowicie działają mi na nerwy.
Jednak film broni się świetnym scenariuszem (poza naciąganym happy endem) i o dziwo dobrym aktorstwem. Robert Duvall i Tony Goldwyn stworzyli rewelacyjne kreacje niejednoznacznych złoczyńców i nawet Arnold obył się bez swego "Aeaghhh" bedąc długimi fragmentami wiarygodny.
Szkoda, że film reżyserował typowy wyrobnik. Gdyby wziął się za niego Spielberg mielibyśmy pewnie produkcję na poziomie "Raportu Mniejszości" a tak powstał jedynie solidny przeciętniak.
PS. Lalka była PRZERAŻAJĄCA. Pomysł, że takie coś wygląda słodko i jest hitem u dziewczynek był poroniony. Przecież przy tej lalce Chuckie wygląda jak cherubinek!
Dla mnie film był bardzo dobry. Z chęcią go raz jeszcze obejrzę, dzisiaj na pulsie będzie leciał o 22:05. Ktoś jeszcze szykuje się na ten film?