Wreszcie jakiś film bez bezsensownych scen ruchania i głupich dialogów. Można by się nawet pokusić, że ma to coś na kształt dawno wymarłego gatunku jak film familijny, ale bez tej całej słodko pierdzącej oprawy z lat osiemdziesiątych.
Jedynie podczas kłótni pod koniec filmu wyszła ta niechlujna amerykańska maniera aktorska, gdy to każda kobieta (nawet niepochodząca z ziemii) musi podczas kłótni popchnąć mężczyznę, obrócić się, złapać się za głowę i wykonać jeszcze kilka innych czynności, żeby w opinii producenta kłótnia wyglądała "naturalnie".
Ale to jedyny zgrzyt, bo film naprawdę dobry. Tutaj bardziej trzeba się skupić na oprawie i formie aniżeli na treści, bo dialogów tutaj jak na lekarstwo.