Jestem świeżo po seansie. I mam mieszane odczucia co do tego filmu. Film jest niesamowicie intrygujący, wciągający, niebezpieczny- tak jak ich związek. Obraz przepełniony erotyzmem, świetnie odegrane sceny, szczególnie te, które wzbudzają napięcie i działają na zmysły. Świetna scena ich pierwszego "zbliżenia". John stopniowo rozbudza Lizz. I kolejna świetna scena już nie tak subtelna- scena w deszczu, na schodach. Namiętność, namiętność i jeszcze raz namiętność.
Teraz chciałabym wgłębić się w tą ich znajomość. Próbuje zrozumieć, co nimi kierowało, jacy oni byli...
Przez cały film miałam dziwne wrażenie, że John okaże się psycholem, maniakiem i w końcu zabije Liz. Tak się jednak nie stało. Zastanawiam się co ich tak naprawdę łączyło. Czy była to tylko namiętność, chęc eksperymentowania, czy może uczucie.
Na pewno fakt, że oboje chcieli spróbować różnych rzeczy ich zbliżył.. Widać jednak niesamowitą przewagę psychiczną Johnego nad Lizz. Był on bardzo oszczedny w komunikacji ( za to nie szczędził na prezenty dla Lizz), ona mu ulegała, zatracająć swoje ja. I nie wiem czy robiła to, bo chciała przeżyć przygodę i on pomagał jej odkrywać swoje "dzikie" oblicze, czy może była na tyle słaba psychicznie, że poddawała się wszystkiemu co on mówił, robił, wymagał.
Wiele scen pokazywało jak bardzo John ją poniżał, a ona mimo początkowej wściekłości, ulegała mu. I nie sądzę, żeby uwiodły ją te wszystkie błyskotki od niego. Czy więc była to miłość, trochę za mocno nasycona seksualnie? I przez to niemożliwa do zniesienia? Czy on był tylko świetnym manipulatorem, bogatym pracownikiem Wall Street, który zna swoją wartość, wie na co może sobie pozwolić i "ujarzmił" "słabą" piękną kobietę i wprowadzał nowości do swojego nudnego, finansowego życia?
Ciężko odpowiedzieć na te pytania... Może po jakimś czasie, jak już się oswoję z tematem,obrazem i ich relacją to znajdę odpowiedź. Nie zmienia to jednak faktu, że film niesamowicie wciąga i działa na wyobraźnię.
Zastanawia mnie też końcówka. Interpretuję ją tak ,że ona w końcu się opamiętała i zrozumiała, że ta znajomość nie jest zdrowa i musi zrezygnować z jakże ciekawego, pociagajacego mężczyzny. On do końca wydaje się czuć przewagę nad nią i zdaje sobie sprawę, że juz nie raz ona próbowała się od niego odwrócić i nie udawało sie to... Dlatego też odlicza do 50.... Pokazuje tu tą swoją męską, wredną pewność i wyższość!!! I ten jego uśmieszek... Ale zdaje mi się, że tym razem się zdziwił ,bo ona nie wróci... Prawda?