Film od strony technicznej trzyma niezły poziom ale scenariusz wydaje się być wielokrotnie poprawiany i przepisywany. Najgorzej, że historia w tym kształcie nie powinna trwać dwie godziny.
Odpowiedni metraż to 75-80 minut i tak krótkie filmy wtedy powstawały a nawet i krótsze. Ktoś jednak uznał, że to jest dzieło jednej z największych wytwórni i powinno być duże też pod względem czasu. I jest niestety. Produkcja w żadnym wypadku nie powinna była być pokazywana żołnierzom, to obniżająca morale historia. Lepiej działa jako opowieść dla wdów, które straciły na wojnie mężów i muszą uporać się ze stratą aczkolwiek z zastrzeżeniami.
Film broni przede wszystkim solidne aktorstwo, szczególnie Tracy. On wydaje się być nie zdarcia. Na uwagę zasługuje skromny epizod Lionela Barrymore'a.
Podsumowując film do obejrzenia ale nie jest to żelazna klasyka kina.