jest to pokazanie historii, jakie zdarzają się ludziom na codzień w tysiącu miejsc i nie ma tam w filmie nawet tęczy...
Jestem w stanie zrozumieć dużo. Naprawdę dużo, bo wiem, że ludzie mają różne poglądy i spojrzenia na świat. Rozumiem, że ktoś może nie pojmować istoty homoseksualizmu i odbierać całe zjawisko przez pryzmat szczególnie głośnych, stereotypowych (nawet może i dziwnych) obrazów homoseksualistów z zachodniego kina. Ale naprawdę nie umiem zrozumieć, jak można widzieć ,,gejostwo w natarciu" w tej pięknej, szczerej, czystej i subtelnej historii miłosnej...
po pierwsze: nie zgodzę się, a po drugie, to jest forum tego filmu, a nie realnego życia, więc już w ogóle bez sensu