Jeżeli chodzi o ten krótkometrażowy film to trudno reżyserowi cokolwiek zarzucić. Odważne i innowacyjne ujęcia, cudowna harmonia obrazu i niesamowity rytm. Oglądałem ten film jak zahipnotyzowany i choć nie potrafię wyliczyć co mi się w nim konkretnie podobało, to uważam go za coś monumentalnego. Jean Vigo swoją twórczością niezwykle mnie zafascynował i choć nie stworzył wiele, to wszystkie jego obrazy wydają mi się skończonymi arcydziełami.
Dlaczego przypadkowy geniusz? Wystarczy spojrzeć na L'Atalante, które nie zdaje się być dziełem w pełni przemyślanym i dokładnie zaplanowanym. Niesamowitość tego obrazu wynika niejako z błędów reżysera i w tym znaczeniu nazwałem Vigo przypadkowym geniuszem. Z tym filmem trzeba popłynąć, jak płynie tytułowa barka, oddać się hipnotycznemu obrazowi i oduczyć czerpania z filmu jakichś treści. W innym wypadku można sprowadzić ten film do banalnej historii miłosnej nieudolnie nakręconej, a tym samym mocno się skrzywdzić. Vigo dokonał czegoś niesamowitego, nie wiem konkretnie czego, ale L'Atalante to jeden z najwspanialszych filmów jakie widziałem.
Czemu piszę o L'Atalante tutaj? Żeby ten przekaz myśli trafił tylko do osób, które poznając kino sięgną głębiej i trafią na stronę A propos Nicei. Niech przypadkowi zjadacze popcornu tego nie czytają, a tacy niewątpliwe trafią na stronę L'Atalante, choć głosów film ma bardzo mało.