Trochę szkoda tego filmu, bo z nieźle zapowiadającego się początku twórcy zrobili od połowy melodramat. Pierwsze 20 - 30 min. zapowiadało raczej produkcję przygodową z elementami dramatu (rozpacz po utracie rodziny i własnego plemienia, próba samodzielnego przeżycia, wędrówka w poszukiwaniu jedzenia, próba odnalezienia brata itd.), ale niestety potem twórcy chyba stracili koncept lub koncept ten był zamierzony i stwierdzili, że zrobią takie pradawne "love story", co zupełnie psuje odbiór, bo z ciekawego obrazu o początkach człowieczeństwa dostajemy coś, co widzieliśmy już wiele razy, tylko w innym "opakowaniu". Niepotrzebnie też wprowadzono na siłę lektora, co daje dość sztuczny efekt. Na minus należy też wspomnieć czasami zbyt mała dbałość o szczegóły (w górach widać wydeptaną ścieżkę turystyczną, dzika klacz podchodzi z źrebakiem do obcych ludzi, niektórzy z plemienia mają kilkudniowy zarost, zamiast "normalnej" brody, główna bohaterka ma idealnie gładkie nogi...)
Średnio - 5/10
gdyby nie narracja to mozna byloby to nazwac Walka o Ogien 2. Narracja byla potrzebna jako rys dokumentalny, ale fakt ze irytowal mnie glos narratora.
DO WALKI O OGIEŃ TU DUŻO BRAKUJE,,,MNIE NAJBARDZIEJ ZIRYTOWAŁA AKCJA FU C K I N I CIĄŻA HOMO SAPIENS,,,,PONOĆ NIEMOŻLIWE BYŁO POŁĄCZENIE DWÓCH LUDZKICH GATUNKÓW
no i tu sie mylisz. w 2010 roku wyszla publikacja w Science gdzie udowodniono ze posiadamy w naszym genomie geny od neandrlandzykow, ze te geny przetrwaly ewolucje i 'breeding' albo jak kto woli f u c k i n g zdarzylo sie 50-80 tys lat temu. Tak tak, z nauka sie nie wygra. No ale w jednym sie nie mylisz, do walki o ogien to temu filmowi daleko.