Najgorszy film jaki widziałem do tej pory. Niektóre słabe filmy mają swoje smaczki, ten nie. Temu półgłówkowi, który robił efekty specjalne pewnie mało zapłacili, bo słabo się postarał jak na film z 2011 r. Ja bym mu nic nie zapłacił, a nawet bym go zaskarżył za straty moralne. Aktorzy paskudni jak psia kupa, a fabułę pisał jakiś neurotyk z IQ płyty chodnikowej. Oglądanie tego filmu przypominało przedzieranie się w kąpielówkach przez druty kolczaste, pokrzywy i brudną bieliznę - nic miłego, czekanie na koniec. Właśnie zczaiłem, że reżyser to główny bohater - to wiele tłumaczy, ale go nie usprawiedliwia. Uwe Boll to przy nim Fellini. Zdecydowanie odradzam - polecam inne słabe filmy :)