PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=427610}

Admirał

Admiral
2008
6,9 5,1 tys. ocen
6,9 10 1 5060
Admirał
powrót do forum filmu Admirał

Kolejna po kilku tego typu "superprodukcjach" (np. PQ-17) "nowego", postradzieckiego quasirozrachunkowo-historycznego kina rosyjskiego, która mimo wielkiego zadęcia medialnego i pewnie niemałych środków wpakowanych w promocję tego obrazu okazuje się co najwyżej wydmuszką!! Nędznym cieniem tego czego można było się spodziewać po zapowiedziach i komentarzach w przeróżnych publikatorach.
Wbrew temu jakie się przypisuje temu dziełku gatunki filmowej twórczości to mało ma on wspólnego z wojną, z kinem biograficznym też niewiele więcej za to romansu i melodramatu jest w nim do przesytu.
W mej opinii największym grzechem tego filmu jest generalnie ujmując jego warstwa realizatorska. Wszystkie sceny które można by uznać za batalistyczne wypadają fatalnie. Głównie jak mniemam ze względu braku środków finansowych. już od samego początku, morska potyczka w roku 1916 odbiera chęci do dalszego oglądania. Po części za sprawą wyraźnie rozpoznawalnych ingerencji techniki komputerowej, a po części zapewne na dyletanctwo jakim okazali się ludzie odpowiedzialni za plan (no ale to wszystko zostało zapewne przyklepane przez górę). Sceny na rosyjskim statku w pozbawionych komputerowego retuszu zbliżeniach przypominają raczej akcję na zdezelowanym kutrze rybackim niż na okręcie wojennym. Huraganowy ostrzał jaki go dosięga już po pierwszych salwach rozerwałby tę łupinkę (jak przypuszczam z rozmiarów i uzbrojenia pokładowego klasy okrętu patrolowego vel trałowca/stawiacza min; w najlepszym układzie niewielkiego niszczyciela) na strzępy. Jednostką atakującą jest zapewne pancernik klasy drednot jak mniemam (popularnej w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku) którego artyleria główna już w tamtych czasach mogła osiągać nawet kaliber 400 mm! A my widzimy że coś tam pluśnie, coś tam huknie, jakaś petarda wystrzeli, a po ostrzale jedynymi dostrzegalnymi szkodami na pokładzie są porozrzucane szmaty, lekko przysmalone fragmenty poszycia i wyposażenia pokładu, za to statystów udających martwych (nota bene też najczęściej ledwo pomazanych sadzą) i porozlewanych litrów soku malinowego w tych scenach nie żałowano. Z drugiej strony niemiecki pancernik rozpirzga się w pył po zderzeniu z jedną z min morskich co jest oczywiście możliwe w przypadku opisywanej powyżej łupinki ale nie okrętu tej klasy. Owszem uległby on na pewno uszkodzeniu, ale raczej marne szanse miał na całkowite zniszczenie i to jeszcze w tak "spektakularny" sposób jak to ukazano. Śmieszne są również szkody jakie wyrządza pojedynczy strzał z quasidziała na pokładzie rosyjskiej łajby obsługiwanego ręcznie w sposób podobny do współczesnych granatników czy moździerzy automatycznych przez naszego przyszłego admirała. Wystrzał z rury kanalizacyjnej zmiata z powierzchni pokładu pancernika całe centrum dowodzenia vel mostek wraz z dużą częścią najwyższego poziomu pokładu. Takich wtop jest jeszcze wiele ale nie ma po co ich roztrząsać. Dość powiedzieć ze pod tym względem film nie odbiega niczym od naszych rodzimych "superprodukcji" historycznych, które jak wiadomo po premierach stawały się wyłącznie obiektami kpin.
Podobnie jest w tym filmie ze scenami niby to batalistycznymi realizowanymi na lądzie. W dużym uproszczeniu przypominają one walkę dzieci na śnieżki podlaną całkowicie niewiarygodnym na polu walki patosem.

Jedyne czym się ten film może próbować bronić to scenami kręconymi stricte w studio i to w znakomitej większości o kameralnym charakterze z czego większość dotyczy mniej lub bardziej życia prywatnego głównego bohatera i wybranki jego serca. Cała reszta, wydarzenia historyczne, aspekty polityczne i społeczne to wszystko stanowi jedynie mgliste tło do romantycznej historii z pod znaku Anny Kareniny czy obyczajowych wątków z Wojny i Pokoju. W tym szeregu można by również postawić zrealizowany już dobrych parę jak nie naście lat temu Cyrulika Syberyjskiego.
Po wszystkich innych wątkach reżyser wespół ze scenarzystami raczej się ślizgają niż próbują je rzetelnie przedstawić.

Innymi słowy:
poziom techniczny i realizatorski na poziomie PQ-17, albo i ciut gorszym jeśli chodzi o sceny batalistyczne lub plenerowe. Niewiele historii, wojny i biografii za to wiele romantyzmu i melodramatu. Miłośnicy takich dzieł jak wspomniany Cyrulik Syberyjski, klasycznego Przeminęło z Wiatrem czy naszych rodzimych produkcji spod znaku Bitwy Warszawskiej 1920 zapewne się nie zawiodą.

Cała reszta niech omija szerokim łukiem!!!