zdecydowanie świetna gra aktorów, ciekawie przedstawiona historia, trzyma w napięciu, realistyczny.....po prostu dobry film
Żeby dużo się nie rozpisywać, powiem że film był fajny, ciekawie zrobiony, dający poczuć ducha tamtych czasów.
Zgadzam się z moim przedmówcą "to nie Amerykański kicz"
Zobaczeć warto.
Trochę wiało kiczem, ale takim Rosyjskim :o) Tak czy siak obejrzeć warto, zawsze to inna realizacja od powszechnie nas zalewającego kina amerykańskiego. Film ukazujący ciekawą historię, oglądnąłem z zaciekawieniem do końca (chociaż mocno wiało Titanikiem :) Ogólnie 7/10
co tu dużo mówić, świetny film i tyle :) powiem Wam, że nawet łezka mi poleciała :P
zgadza się. to jest rosyjski kicz. ogląda się przyzwoicie. aczkolwiek wydaje mi się,że historia nie zawsze trzymała się kupy - motywacje bohaterów przedstawione powierzchownie, niektóre wątki się rozchodzą nie wiadomo jak i po co - np. wyjazd żony Kołczaka i dalsze losy oficera z którego żoną Kołczak miał romans. Sam romans Kołczaka też powierzchownie pokazany.
Jak dla mnie to wszystko się trzymało kupy i sama się zdziwiłąm ale troszke sie wzruszyłam! No w sumie ten romans mógł byc pokazany bardziej szczegółowo ale tak też jest ok!
raczej dla kobiet nie, bo kto wie czy go zrozumieją ;) ani też dla dzieci facebooka czy nk bo oni nie mają pojęcia co to wojna poza grą komputerową
Moja żona bez problemów zrozumiała film i nawet się podobał. Podobnie jak koleżanka ewka200490 pewnie by wolała więcej romansu w filmie. Zdecydowanie nie jest to film dla dzieci Neostrady, z tym mogę się zgodzić.
Film niestety bardzo w amerykańskim stylu, obraz wojny domowej wygładzony do granic możliwości niemal tak jak w "Doktorze Ziwago" z Omarem Sharifem. Można powiedzieć, że jest to taki Titanic z akcją osadzoną na lądzie. Nawet sposób snucia opowieści jako retrospekcję staruszki zapożyczono właśnie z Titanica. Osobiście oczekiwałem od tego filmu dużo więcej ukazanego brudu i cierpienia a także lepszego omówienia kontekstu politycznego. Efekty specjalne (zwłaszcza animacja okrętów) niedopracowane. Obiektywnie 7/10 ale stawiam 10 za podjęcie niezmiernie ważnej tematyki.
PS. Chyba reżyserowi czy kto tam dobierał obsadę pomyliły się zdjęcia ponieważ aktor grajacy Sergieja Wojciechowskiego w niczym go nie przypominał za to wyglądał jak brat bliźniak Piotra Wrangla
A co jest w tym zlego, że w kawałek naszej historii wkleja się wątek miłosny? Twoim zdaniem wojna to tylko brutalność, brud i śmierć?? uczucia w obliczu takich zagrożeń nie mają racji bytu??
I tak się fałszuje oceny na FilmWEB: "Obiektywnie 7/10 ale stawiam 10". W bazie zostanie 10/10 czyli Arcydzieło. Eh...
Film jest dopracowany pod każdym względem: gra aktorów, muzyka, kostiumy, scenerie, budowa akcji...
Niewiele jest filmów, które tak mi zapadają w pamięć.
Bardzo podobał mi się sposób przedstawienia scen batalistycznych - nie było takiego sztucznego przeciągania, że akcja zostaje zatrzymana na parę minut by móc wcisnąć więcej spektakularnych scen walki i lejący się keczup, co jest standardem na amerykańskich filmach. Na "Admirale" takie sceny zostały pokazane bez zbędnego przepychu, w estetyczny sposób (bez szokowania na siłę).
Kiedy to oglądałem nieustannie miałem wrażenie, że aktor grający Kołczaka ma wciąż tą samą minę. Był tak niewzruszony, że aż nienaturalny. Przypuszczam, że to wynik założeń tej postaci, a nie braku umiejętności aktorskich. Ten film swoją drogą był za krótki, więc powinni raczej zrobić z tego miniserial. Oczywiście musieli by lepiej odmalować sytuację w Rosji tuż przed rewolucją bo na dobrą sprawę, ten film jest faktycznie propagandowy. Tam gdzie jest Kołczak jest porządek. Tam gdzie go nie ma bolszewicy mordują i na dobrą sprawę nawet nie wiadomo dlaczego, jakie były ich motywacje itp. Słowem Admirał może i technicznie nie ustępuje amerykańskim wysokobudżetowym filmom, ale dotyczy to także patosu i jednostronności przesłania.