Tak można powiedzieć o tym filmie. Nie wymaga grama jakiegokolwiek myślenia, nie męczy,
nie wywołuje poruszenia czy rozmyślań nad sensem istnienia. Typowy kinematograficzny
fastfood - przychodzisz, oglądasz i jesteś spełniony pod względem akcji, demolki i humoru.
Jeżeli ktoś spodziewa się po tym tytule wyrafinowanej intrygi to się rozczaruje, tutaj jest ktoś kto
zatruwa (dosłownie) życie i ktoś kto walczy w służbie sprawiedliwości przy okazji demolując
połowę miasta.
Nie warto szukać w nim sensu ani logiki. Jeżeli bez tych dwóch cech film dla Ciebie nie istnieje
- nie podchodź! Dla mnie kawał dobrego środka antystresowego, który pewnie wyleci z głowy
tak szybko ile zajęło jego przyswojenie, czyli wyjątkowo sprawnie.