Próbowałem go obejrzeć. Niestety konwencja do mnie nie przemówiła. W 10-tej minucie go wyłączyłem. Widz jest
zalewany takim zlepkiem ujęć, które w założeniu mają nadać filmowi wielki dynamizm. Powodują jedynie zniechęcenie i
ból głowy. Bardzo brakuje ostrzeżenia przed epilepsją na wstępie...
Rozkręcony to on jest od samego początku. Jak pisałem - do mnie nie przemówiła ta ekspresowa akcja i ujęcia cięte jak w tartaku. Jeśli po 10 minutach film robi się spokojniejszy to może jednak się skuszę przez wzgląd na Stathama. Jeśli jednak przez resztę filmu jest nadal ta sama albo (o zgrozo!) większa sieczka reżyserska to jednak odpuszczę. Filmu nie oceniłem - może za stary jestem na takie miszmasze.
miałem to samo. bardzo lubię Stathama (którego nazywamy wraz z żoną Sławkiem, z powodu uderzającego podobieństwa do jednego z naszych znajomych)
ale sieczka montażu zniechęciła mnie na samym początku i odpadłem na wstępie. może kiedy indziej.