Statham dostarcza nam tego, do czego nas przyzwyczaił ale tym razem w rozmiarze XXL. Tu nie ma miejsca na głębokie rysy psychologiczne postaci, subtelną grę świateł czy nastrojowe ujęcia. To jest czyste kino akcji ze wszystkimi jego zaletami (film ogląda się niczym krótkometrażowy, tempo zwalnia ze 180 uderzeń do 150 ;) i wadami (luki scenariuszowe, stereotypowi bohaterowie).
Dodatkowym atutem jest traktowanie tematu nie do końca serio - widać, że twórcy doskonale wiedzą, jaki film przygotowali i wcale się nie palą, aby pokazać go w Cannes :).
Nie polecam nikomu kto się brzydzi krwią i brutalnością. To nie jest film na pierwszą (czy setną ;) randkę z dziewczyną (choć są pewnie na Filmwebie wyjątki ;).
Czego mi najb. brakowało? Jakiejś miłej choreografii w sylu Transportera czy filmów z Hongkongu - wolę takie popisy od kilkuminutowego strelania.
Podsumowując - dawka całkiem świeżej adrenaliny w kinie akcji - polecam koneserom tej półeczki! 7-8/10.