Nie jestem fanem, poprzedniego kumplowskiego filmu Grega Mottoli, choć świadom, że wysmażył całkiem niezłą komedyjkę młodzieżową. Uwolnił się na szczęście spod skrzydeł Judda Apatowa, więc zamiast sporych pokładów niedorzecznej zgrywy, mamy niegłupią opowieść z autobiograficznymi naleciałościami z życia reżysera, a wszystko to w akompaniamencie dobrej muzyki lat 80. Pachnie świetnie, smakuje co najmniej nieźle…
Przede wszystkim udało się zachować proporcje – bo oprócz zgrywy w stylu wypłacania ciosów po jajcach, czy harcach w lunaparku to wciąż mądra opowieść o dorastaniu, o dojrzałych decyzjach, które trzeba zacząć podejmować i wszelkich jego konsekwencjach.
Udane kino – skrzyżowanie humoru Apatowa z mądrościami a’la John Hughes. Z pewnością nie dla idiotów lubujących się w błazenadzie. A to w dzisiejszym kinie młodzieżowym powód do dumy…
Moja ocena - 6/10