Gra aktorska Pacino wymaga tutaj pochwały jak zawsze, a cały film ogląda się wspaniale. Ostatni utwór - Rolling Stones - Paint It Black
Ja osobiście uważam, że jest to jedna z niekoniecznie lepszych ról Ala. Problem polega na tym, że gdy film kręci niezbyt wybitny reżyser to wtedy Al sobie na zbyt wiele pozwala. Podobnie jak z "Zapachem kobiety". Zresztą dziwi mnie Oscar za ten film właśnie.
Koniec końców Pacino gra w tych dwóch filmach efektownie co nie znaczy, że dobrze ale oczywiście źle też nie jest. Zapewne większość z was się ze mną nie będzie zgadzać ale wiadomo kto co lubi.
Koniec końców film jest dobry, a bez Ala byłby co najwyżej taki sobie.
Dla mnie bez sensu wypowiedz. Jak mozna powiedziec film bez tego i tego aktora bylby kiepski.
Kurde, przeciez kazdy film mozna tak idiotycznie skrytykowac. Kompletnie nietrafiony argument...
chodzi mi o to, że Al posiada taką charyzmę, że niezależnie od tego czy gra dobrze w filmie czy źle to zawsze przyciąga widza. Spójrz sobie na filmografie Christophera Walkena. Sam kiedyś powiedział, że gra w takich chłamach, że części nawet sam nie widział. Mimo wszystko ja staram się obejrzeć te filmy właśnie dla jego krótkich występów.
Tak sobie czasem zastanawiam się nad tym, że tyle młodych lubi uwielbia "Adwokata" i ubóstwia akurat tą rolę Pacina. Może po prostu nie widzieli innych filmów z Alem. Mam na myśli te starsze i kilka nowych. Wtedy jak porównać "Adwokata...", z nimi to da się zauważyć różnicę między dobrym,a efektownym aktorstwem. Walken dopracował to do perfekcji. Mam na myśli efektowne aktorstwo. Na początku kariery grał fenomenalnie, potem przez jakieś 20 lat grał wyłącznie efektownie i powrócił do porządnego aktorstwa występem w "Złap mnie jeśli potrafisz". Z Alem jest podobnie,