Ten film ma tyle wad a ja jednak zawsze ogladam, sama nie wiem czemu. Przecież Pacino tak szarżuje, że momentami jest smieszny, Reeves po raz kolejny udowadnia, żę żaden z niego aktor, fabuła jest strasznie wtórna. A z drugiej strony jest Charlize Theron i całkiem niezła zakończenie.
_-^(@,@)^-_
Błąd stylistyczny w twej wypowiedzi zauważam. Pacino nie był "smieszny", on po prostu się dobrze bawił grając tę rolę, przez co momentami mogła być przerysowana.. ale i tak go kocham, właśnie za to, że w tej swojej śmiertelnej powadze pozwala przebić się autoironii.. gdyby Michael Corleone nie był z tego świata, byłby..