A tak jest poprawnie i tylko aktorstwo jest dobre. Szkoda, bo totencjał i rozwinięcie akcji było obiecujące.
sorry, ale ja też uważam, że potencjał został tu nie wykorzystany, a tak film jest dość hollywódzki, a końcówka i ten śmiech Pacino po prostu zwyczajnie mnie rozbawiły.Szkoda, że całe budowanie napięcia i 'obiecująco' ciągnąca się akcja, zostały tak beznadziejnie wyprowadzone :(
SPOILER Żal mi kurna strasznie, bo aktorzy dobrzy, zdjęcia i montaż momentami genialne, a tu kurna najpierw taki ot diabełek, antychrysty i inne cuda wianki... a potem się okazuje, że to tylko sen na jawie gł bohatera - fajnie, że scenariusz przewidział zabawę z widzem, ale szkoda, że przeoczył jego poziom inteligencji. Tani pseudo-postmodernizm. Na potrójne dno ze śmiechem Ala w tle już chyba jestem za stara...
Dobry komentarz. Nie dlatego, że broni mojego, ale dobrze i ciekawie ujęte to, co rozwaliło ten film.
Pozdrawiam.
wg mnie to nie był sen na jawie tylko wszystko się naprawdę wydarzyło, a po klęsce diabeł postanowił spróbować od początku tym razem inną metodą.
Tani pseudo-postmodernizm - fajne określenie, lecz nietrafione ;)
ale, że wszystko się wydarzyło?? skoro wszystko, to przecież keanu się zabił... ale czekaj skoro, żyje (i wszystko się wydarzyło), to nie zginął, bo był dzieckiem diabła?? Czyli takie troche fantasy-thrillero-horror i antychrysty xD czyli jeszcze weselej i mniej mądrze :)
a tak serio, to żałuję, bo na miejscu reżysera/ scriptwritera wolałabym pobawić się w psychologię i zostawić widza w niepewności do końca... a nie podać wszystko na talerzu i jeszcze na dodatek chamsko przeżute dziecięć razy.
pozdrawiam, ale nie przekonasz mnie, że film jest fajny ;)
nie rozumiem czemu niektórzy ludzie ciągle nawet od filmów sci-fi (choć ten taki nie jest) oczekują realizmu... tak ten film zahacza wg mnie trochę o baśń, a może nawet dość mocno. Nie lubię także gdy ludzie od filmu, który ma za założenie zarobić duże pieniążki oczekują nie wiadomo czego. Mnie ten film urzekł całokształtem, nawet przez chwilę się na nim nie nudziłem co jest dla mnie pewnym wyznacznikiem czy film był dobry(wiem słaby i bardzo subiektywny). I nie staram się kogoś przekonać do tego, aby coś polubił - proszę jedynie o trochę racjonalności. Pozdrawiam :)
Owszem filmy, które zarobiły dużo "pieniążków" mogą być dobre ;)
A tak poza tym, właśnie o to chodzi, że każdy ma inne oczekiwania wobec filmów, już nawet nie mówię tu o "doświadczeniu" (w znaczeniu - to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni w filmach, i wobec tego, na co liczymy), ale o zwykłym "oczekiwaniu" jaki buduje sam film... Jeżeli najpierw obraz sam stwarza, buduje moje 'ekspektacje', a potem robi totalnie co innego, niż się tego spodziewam - to jest albo bardzo dobry (bo pokazuje mi sposób mojego myślenia, i się ze mnie "śmieje", że jestem taka prosta w budowie) albo bardzo zły (bo w tym momencie prowadzi akcję, inaczej niż się tego spodziewałam, ale mnie nie zaskakuje i nie "ośmiesza", tylko ośmiesza sam siebie; a ja czuje się oszukana i potraktowana jak jakiś retard...)
Nie mówię, że Adwokat jest zły, tylko, że oczekiwałam od niego czegoś więcej...
Każdy ma własne zdanie i nie jesteśmy tu po to, aby się nawzajem krytykować, tylko subiektywnie mówić o tym, co nas 'ruszyło', bądź nie, w jakimś filmie, i jak to wpłynęło to na naszą ocenę.
Pozdrawiam również i no... wiosna przyszła ;)
"na miejscu reżysera/ scriptwritera wolałabym pobawić się w psychologię i zostawić widza w niepewności do końca... a nie podać wszystko na talerzu i jeszcze na dodatek chamsko przeżute dziecięć razy."
Dziękuję za podsumowanie moich wrażeń po filmie.
[SPOILER] Wolałabym, żeby nie padło w tym filmie słowo "szatan" (i tak już łatwo było się domyślić, że "Adwokat diabła" bazuje na motywie faustycznym), wolałabym, żeby nie było całej zabawy z antychrystem, ołtarzem, ogniem piekielnym itd i wolałabym też, żeby nie było wyjaśnione, czy działo się to naprawdę, czy był to sen/wyobrażenie/cokolwiek.
Suma summarum - wolałabym, żeby film nie traktował mnie jak debila, któremu wszystko trzeba wytłumaczyć i dodatkowo okrasić (pozornym?) happy endem. Tyle.
Coś jest na rzeczy w tym, co piszecie. Dopuszczę się teraz pewnej generalizacji, a mianowicie to film typowo pod Amerykańców - finał głupi i dziwny, wszystko wyjaśnione, nauczki i nagrody rozdane, można żyć dalej. A na samym końcu pseudomrugnięcie to widza - reporter okazuje się być diabłem-Pacino. O God.
1. Żadne nauczki i nagrody nie zostały rozdane. Zrozumiałeś końcówkę filmu?
2. Diabeł może wcielić się w każdego. Tutaj znowu odwołuję się do punktu #1.
Raczej nie powinieneś sięgać więcej po ten film.
Mi ten film także nie przypadł do gustu był nudny i przewidywalny, spodziewałem się po tytule opowieści że to będzie historia adwokata który ma bronić naprawdę złego gościa i ma dylemat moralny, wszystko opowiedziane by było w ciekawy sposób i byłby kawał niezłego kina. A dostałem bajeczkę o diabełku i jego dzieciach, na początku myślałem że Al Pacino to boss jakiejś mafii , jak dowiedziałem się że to diabeł to mi szczena opadła, pomyślałem jak można wy myśleć coś tak głupiego. Czuje się zawiedziony może zmylony przez tytuł i Ala, nie sądziłem ze on może grać w słabym filmie a jednak. Nie był taki zły ale nie był też dobry
A ja uważam, że pozostawianie w niepewności też zostało już "chamsko przeżute dziecięć razy" w innych filmach. Wg. mnie film bardzo dobry, szczególnie spodobał mi się końcowy dialog adwokata z diabłem. Widać tu głębszą i ciekawą teorię na temat świata ogólnie. Może to śmiesznie i dziwnie zabrzmi, ale mam podobne zdanie jak ten diabeł we filmie :). No, ale to już kwestia religii i nie ten temat. Film ogólnie bardzo dobry, ode mnie 9/10. Aaaameeen!
Też uważam, że zakończenie trochę film. Jest po prostu głupie (i ten śmiech Pacino....grrr)., ale pozostałe dwie godziny filmu są rewelacyjne więc ode mnie 10/10.
Wd. mnie nie do końca rozumiecie zakończenia. to wszystko wydarzyło się naprawdę. Cały ten film opowiadał o intrydze diabła. Zakończyła się ona fiaskiem, choć nie ostatecznym, ponieważ jak można było zauważyć, ów adwokat zgrzeszył po raz kolejny odznaczając się próżnością, którą zresztą szatan mu wypominał. Nie uległ szatanowi, naprawił błąd który uruchomił machinę poprzednich intryg. Z ulgą i poczuciem pewnej zmiany dał się złapać przez dziennikarza w kolejną sieć.
"Vanity??? its definitely my favourite sin."
Jednym słowem niczego się nie nauczył. Kolejna runda.
To zakończenie jest według mnie jednym z najbardziej oryginalnych zakończeń filmowych produkcji hollywoodzkiej. Śmiech Pacino wywołuje u mnie sprzecznie odczucia, trochę mnie śmieszy ale też trochę powoduje poczucie respektu. Al Pacino genialnie wcielił się w rolę diabła. cały jego monolog, jego "umiłowanie człowieka", jego światopogląd. wspaniała interpretacjia roli szatana. brak mi słów. I do tego Rolling Stones na końcu. Daje kopa, choć ja bym widział w końcowej scenie "sympathy for a devil".
podsumowująć jestem głęboko przekonany o waszym płaskim odbiorze ostatniej sceny. dzięki niej ten film stanowi wyjątkową perełkę wśród uproszczonego przekazu amerykańskiej kinematografii :) Nad filmami wypada pomyśleć, a nie tylko oglądać.
Pozdrawiam
"ten film stanowi wyjątkową perełkę wśród uproszczonego przekazu amerykańskiej kinematografii :) Nad filmami wypada pomyśleć, a nie tylko oglądać."
O_o
Oczywiście. Z takimi argumentami to ja nie będę się spierać...
Dobra, trochę przegiąłem, ale musicie mi wybaczyć, gdyż pisałem ten post w stanie lekkiego upojenia :)
Tak czy siak, mimo mieszanych emocji, to właśnie dzięki końcówce tego filmu, utkwił mi on w pamięci. Cała akcja poprzedzająca to zakończenie była dla mnie dość ciężkostrawna i zwyczajnie nie mogłem doczekać się zawiązania akcji. Faktycznie końcówka nafaszerowana trochę niepotrzebnymi dialogami, a fabuła zaczęła trochę przerastać ramy po których się toczyła. Motyw z antychrystem, romans matki prawnika z szatanem(o ile dobrze pamiętam ten film). to było przegięcie, ale z drugiej strony powrót do początku filmu, złudzenie że to wszystko było tylko wyobraźnią Neo i bach wpadł on w kolejne sidła.
Postać szatana i mimo wszystko jego końcowy rubaszny śmiech to element który wd. podniósł ten film o dwie klasy wyżej.
Akurat nie przeceniałbym fabuły tego filmu, ma jednak pewne elementy które wpadają w pamięć.
Budziol, trochę mniej jadu :)
Napisałam naprawdę długi i ciekawy post i strona mi się nieszczęśliwie odświeżyła... Nie będę drukować tego raz jeszcze, tylko podam ogólny sens - film mnie się nie spodobał przez końcówkę, bo spodziewałam się krwistego dramatu sądowego, realnego i dosadnego (taki był), a dostałam groteskę i misz-masz. I chyba to jest to, o co się spieramy - inne oczekiwania. Pozdrawiam.
PS. Jad to jeszcze to nie był;) Ale wprowadzę samokontrolę.
ode mnie 9/10.
Wypiszę to jasno i wyraźnie:
1. To jest Thriller Psychologiczny (chociaż tutaj tego nie napisali), a jak wiadomo w filmie psychologicznym nie wszystko jest prawdą i do końca realne jak w filmie obyczajowym.
2. Dlatego wyjaśnili na końcu wszystko (może wam się to podobać lub nie), żeby społeczeństwo amerykańskie i nie tylko zrozumiało ten film. Jeśli by skończyli ten film na strzale w głowę , to wtedy byłby jeszcze bardziej SF. Ale i tak osoba, która zrozumiała ten film, nie pisałaby takich komentarzy jak ten, co założył post.
3. Fakt, mogli w filmwebie dopisać Psychologiczny.
Pozdrowienia dla mądrzejszych i tych mniej. Obejrzyjcie jeszcze raz film i go zrozumcie.
Sorry, ale film psychologiczny sam w sobie jest prawdą. Opowiada o ludziach, którzy mogą żyć i o historiach, które mogą się wydarzyć. "Adwokat diabła" mógłby się wpisywać w konwencję nazwaną thrillerem psychologicznym, gdyby nie zakończenie. Film pokazuje destrukcję człowieka i jego brak odporności na otoczenie. Fakt, mogłam nie zrozumieć, że scenarzysta potraktował widzów jak debili i przekonwertował dobry materiał na jakąś groteskę. Być może wmieszał się w to producent, bo końcówka mogłaby nie przejść spodziewanych kategorii wiekowych, a być może tak miało być. Nie zmiania to faktu, że ten film to jak najbardziej thriller, ale sci-fi.
Rozumiesz słowo "groteska"? Bo tak nim rzucasz, że chyba nadajesz mu własne znaczenie, a nie takie, które za sobą nosi. Końcówka jest mistrzowska, tylko trzeba ją zrozumieć, doczepić do całego filmu, owinąć w kontekst całości. A nie "Szatan się zaśmiał - haha, groteska!". Przecież to woła o pomstę do nieba.
Odpiszę od razu na wszystkie Twoje ambitne komentarze, które to chyba miały tylko za zadanie wzbudzić kolejną falę dyskusji, choć poprzednia zakończyła się porozumieniem dość rozbieżnych stron.
Po pierwsze, jestem kobietą (a nie "puchem marnym", któremu można na forum wciskać ciemnotę).
Po drugie, coś raz użyte jest już "rzucaniem"? Wow.
Po trzecie, odsyłam do definicji groteski. Jak najbardziej ten film łączy w sobie różne style i przeciwieństwa. Elementów dziwności jest aż ponad to.
Rozwiązanie historii jest beznadziejne, a nie sama końcówka (ona jest tylko słaba): szatański szef okazuje się naprawdę szatanem, każe głównemu bohaterowi przelecieć własną (?!) siostrę i dzięki takiej czynności ma rządzić światem po wieki wieków za sprawą bandy prawników.
Nagrody i kary zostały rozdane: bohater dostaje karę za nadmierne aspiracje (rozpad rodziny, przegrany proces), ale dostaje też nagrodę (druga wielka szansa na poprawę).
Szatan był reporterem już na początku filmu. Wiedział więc, że jego sprytny plan spali na panewce i się zabezpieczył na wszelkie ewentualności? Ja tu widzę pewne niedociągnięcie logiczne.
Jak najbardziej był to sen na jawie, co Nataliiir zauważyła.
Do filmu na pewno nie wrócę i dlatego odradzam go tym, którzy chcą obejrzeć dobry thriller.
Ja uważam, że ten film trzeba obejrzeć, ponieważ w końcówka pokazuje, że szatan nie przegrywa i będzie dalej dążył do swojego. Oceniam 9/10, bo nie można odgadnąć jak się skończy i film jest naprawdę wciągający.
dokładnie,końcówka ocierała się o kicz i była wręcz zabawna, moim jakże skromnym zdaniem, przez co popsuła mi trochę ostateczny odbiór filmu :) dlatego tylko (?) 7/10 .
Jak dla mnie własnie zakończenie było swietne, zaskakujące gdyby nie to film byłby nudny :) Uwielbiam muzyke przy napsach haha :D
Zgadzam się z przedmówcą. Zakończenie było dla mnie zaskakujące, a muzyka przy napisach końcowych genialna.
Początkowo jednak też miałam mieszane uczucia odnośnie tego filmu. Dlatego sięgnęłam po niego po raz drugi. I nie pożałowałam ;) Obowiązkowa pozycja.
zakończenie jest, niestety kiepskie i psuje odbiór filmu jako w/w thrillera psychologicznego. Mimo to, dla Pacino , zasłużone 7/10
Przeczytałam wszystkie odpowiedzi w tym temacie i myślę, że nie ma sensu toczyć batalii o to, czy zakończenie było kiepskie czy nie. Zależy to bowiem od interpretacji oraz oczekiwań, jakie widz miał wobec filmu. Nie da się przecież wszystkim dogodzić. Ja należę do grupy, której zakończenie się podobało. Pozdrawiam.