Nie powiem, że film jest słaby bo taki nie jest. Pozbawiony jest on jednak racjonalizmu.
Okazuje się, że gra toczy się o nasienie głównego bohatera... Tak wiec po co to wszystko?
Po co bawienie się w prawo i cała ta otoczka. Szatan powinien być na tyle przebiegły, że
złączyłby swoje dzieci jeszcze wcześniej zanim Kevin Lomax założyłby rodzinę. Wtedy byłoby
mu znacznie łatwiej. A i co to za pomysł żeby diabeł wchodził w ciało człowieka. Szatan, który
naśmiewa się ze słabości Boga który zniżył się do poziomu człowieka i przyszedł na świat
jako zbawiciel sam wchodzi w role najnędzniejszej, w jego mniemaniu istoty... Gdyby nie
gra aktorska i atmosfera trzymająca w napięciu moje ocena byłaby znacznie niższa.
Szukasz logicznych uzasadnień w filmie na taki temat?! To ja spytam, dlaczego Twardowski nie wziął poduszki na księżyc - przecież taki cwaniak powinien wiedzieć, że będą go kratery uwierały w tyłek.
Kazdy film powinien sie trzymac logiki, czy to prawdziwej, czy to wymyslonej i byc konsekwentny, a on ma racje - to jest bardzo dobrze zagrana glupia i naiwna fabula, ktora udalo sie opakowac w fajny klimat.
Powiedz to o logice Lynchowi... ;)
A tak na serio, to reżyser i scenarzysta najwyraźniej poczuli się trochę dowolnie ze względu na "teologiczny" charakter historii. Skoro sama narracja biblijna pełna jest luk i paradoksów, a wyjaśnienia znawców zawsze prędzej, czy później kończą się na informacji "a to już boża tajemnica przekraczająca nasze rozumy", to po co się przesadnie starać...