Nic szczególnego, gdyby tak streścić to, co mam do powiedzenia. Ten film można obejrzeć tylko dla świetnego jak zwykle Pacino, zdjęć Bartkowiaka (bo rodak, a poza tym niezłe zdjęcia) i "Paint It Black" Stonesów podczas listy płac. Keanu Reeves nijaki, zakończenie, delikatnie rzecz ujmując, trąci banałem, a mowy Szatana, oprócz kilku ciekawych spostrzeżeń, nieprzekonujące.
...
Mnie sie wydaje,ze ogladalysmy nie ten sam film... Teksty szatana sa fantastyczne. Monolog o proznosci przeszedl do historii kina... Propponuje ponowne obejrzenie "Adwokata...". Widocznie raz to za malo...
z jednym sie nie zgadzam
Zgadzam sie, ze film ten warto obejrzec dla Pacino "świetnego jak zwykle", dla zdjec ale niekoniecznie dlatego, ze sa dzielem rodaka, no i oczywiscie dla stonesow. Ale nie zgodze sie, ze zakonczenie to banal. Wedlug mnie to metafora, ktora mozna odczytac w ten sposob, ze zlo zawsze bylo, jest i bedzie wokol nas. My oczywiscie mozemy sie mu opierac (przeciez mamy wolna wole i wolny wybor), ale ono zawsze bedzie w poblizu i bedzie czekalo...
Ale to oczywiscie tylko moje osobiste zdanie, Twoje szanuje i pozdrawiam.