Film taki sobie. Film opowiada o marzeniach współczesnego człowieka: mieć piękną żone/przystojnego męża, ogromne mieszkanie w centrum metropolii i dającą wysokie zarobki prace. Film chce nam przekazać to nie wystarczy do osiągnięcia. Taki mógłby być morał filmu. Drugim ważnym elementem dla tego filmu jest wątek satanistyczny, będący osią filmu. Ucieleśnione zło w postaci granej przez Ala Pacino ukazuje (przestrzega?), że zło nie drzemie w XX wieku - wręcz przeciwnie - rozgaszcza sie jak u siebie w domu zbierając przy tym obfite żniwa w neobabilonie - Nowym Jorku. I tu by można podsumować cały film, który jako komercyjny produkt wystarcza (sam tytuł określa o czym jest film). Szkoda tylko, że nie wysilono się na coś wiecej. Można by pominąc ten oficjalny tytuł i pozwolic widzowi razem z głównym bohaterem, adwokatem Lomaxem, odkrywać krok po kroku diabelską nature jego szefa. Chociaż z drugiej strony musiano by zmienic całą strukturę scenariusza (bo wtedy troche smiesznie wygladalaby koncowka filmu), tak by inne wartości królowały w filmie - sumienie, interpretacje dobra i zła w dzisiejszym świecie i mój (Lomaxa) stosunek do świata.
Adwokat diabła to sprawnie zrobiony dreszczowiec bez ambicji na głębsze rozmyślania.
P.S. Al Pacino wypada wspaniale w porównaniu z niewypałem Gabriela Byrna w późniejszym "I stanie się koniec" :)))