Adwokat diabła

The Devil's Advocate
1997
7,9 447 tys. ocen
7,9 10 1 446892
7,1 56 krytyków
Adwokat diabła
powrót do forum filmu Adwokat diabła

próżność

ocenił(a) film na 8

Keanu Reeves gra w tym filmie Kevina Lomaxa, bezwzględnego, młodego adwokata, który nie cofnie się przed niczym by wygrać kolejną sprawę.
Jest zdecydowany na wszystko, pewny siebie i dzięki temu nie przegrał jeszcze ani jednego procesu. Po kolejnej wygranej w trudnej sprawie, w
której bez większych problemów wybronił pedofila, otrzymuje propozycję wyjazdu do Nowego Jorku, by pomóc wielkiej kancelarii adwokackiej
wybrać ławników do kolejnego, niezmiernie ważnego procesu. Ponieważ jego dość odważne decyzje przynoszą kolejną wygraną, zostaje w niej
zatrudniony i zaczyna pracować jako obrońca w sprawach kryminalnych. Otrzymuje od swojego pracodawcy przepiękny, ogromny apartament
blisko Central Parku, fantastyczną pensję i możliwość uczestniczenia w sprawach o których wcześniej nawet nie mógł marzyć. Początkowo więc
wszystko wygląda perfekcyjnie – jego żona nie musi już pracować, zajmuje się urządzaniem wspólnego mieszkania i chodzi z sąsiadką na
ekskluzywne zakupy, on natomiast wygrywa kolejne, coraz trudniejsze i wydawałoby się niemożliwe do wygrania sprawy. Jednak po pewnym
czasie jego życie zaczyna się powoli ale niezwykle konsekwentnie rozpadać. Żona zaczyna miewać halucynacje i boi się całego swojego otoczenia,
on natomiast coraz bardziej gubi się w kolejnym procesie, nie panując nad wydarzeniami jakie się wokół niego zaczynają rozgrywać. Małżeństwo
coraz bardziej oddala się od siebie, a osobą na którą padają podejrzenia za taki stan rzeczy staje się szef Kevina - John Milton, który potrafi
posługiwać się wieloma językami, a także wie o niektórych ludziach więcej, niż to praktycznie możliwe…

Nie wiem czemu ale podczas oglądania tego filmu co jakiś czas nasuwały mi się skojarzenia z innymi produkcjami, które nie koniecznie
opowiadały podobne historie i które niekoniecznie powstały już po premierze „Adwokata diabła”, ale w jakiś sposób wydały mi się pokrewne z tym
filmem. Po pierwsze już do pierwszych minut miałem wrażenie, że oglądam inną wersję „Siedem” Davida Finchera, bo choć oba te obrazy
poruszają zupełnie inny temat, grają w nich zupełnie inni aktorzy, to jednak klimat obu tych produkcji jest całkiem pokrewny. W „Siedem” jest on co
prawda jeszcze bardziej mroczny i zdecydowany, podczas gdy w „Adwokacie diabła” jest on odrobinę luźniejszy, jakby mniej zdeterminowany. Łączy
je jednak czająca się gdzieś tajemnica, gęsta atmosfera unosząca się w powietrzu od pierwszych sekund seansu i pewna intrygująca
niewiadoma, na której rozwiązanie z niecierpliwością oczekujemy. Po drugie film ten to trochę takie kinowe „Układy” (oczywiście chronologia
powstania tych produkcji jest dokładnie odwrotna) z tymże historia rozwija się tutaj liniowo, znacznie prościej niż w serialu i w zupełnie innym
kierunku, bo w stronę horroru. I po trzecie i takie odczucie pojawiło się już pod koniec seansu - „Adwokat Diabła” to też taka jakby dalsza część
historii znanej z „Dziecka Rosemary” Romana Polańskiego, wariacja na temat, co by było, gdyby.

Oczywiście wszystkie te skojarzenia są bardzo luźne i tylko chwilowe, bo film Taylora Hackforda to bardzo interesujący, pomysłowy i wyróżniający
się obraz, który pomimo upływu lat ogląda się niezwykle dobrze. I choć długo się on rozwija, zupełnie nie spiesząc się z przejściem do właściwej
akcji, to jednak dzięki temu iż dąży on konsekwentnie w z góry ustalonym kierunku, ogląda się go z niemalejącą uwagą. Napięcie nieznacznie choć
konsekwentnie podnosi się z minuty na minutę i swoje maksimum osiąga pod koniec seansu, przy pierwszej rewelacyjnej części zakończenia, gdy
cała intryga zaczyna się rozwiązywać. I choć może się ono wydawać trochę przeszarżowane to jednak dzięki fantastycznemu występowi Ala Pacino
stanowi niezwykle mocne i zapadające w pamięć zwieńczenie tej historii. Trochę tylko szkoda, że twórcy po tej pierwszej części finału, która
rozgrywa się w wieży Miltona, prezentują nam jeszcze uzupełnienie tamtych scen. Bo choć dzięki temu wydarzenia z minionych dwóch godzin
seansu w pełni zostają przez twórców wytłumaczone i choć to drugie zakończenie wpisuje się w ogólną wymowę samego filmu, to jednak nie robi
ono już takiego wrażenia jak to, które mogliśmy oglądać kilka minut wcześniej. Poza tym neguje ono niejako wszystko to co widzieliśmy przez całe
dwie godziny seansu, przez co niestety po zakończeniu mamy wrażenie odrobinę zmarnowanego czasu

„Adwokat diabła” to obraz mówiący o szeroko pojętym złu, które otacza nas każdego dnia. Złem są tutaj nieuczciwi ludzie postępujący w sposób
mający im zapewnić jak najwięcej korzyści, złem jest praca zajmująca coraz to większą część dnia, odciągająca od ludzi i rodziny, rozbijająca
normalne życie. Praca, która staje się głównym celem życia, priorytetem, spychającym wszystko inne na margines. Źli nie są tutaj jedynie
prawnicy, jak można by początkowo sądzić, ale również wszyscy pozostali. Ci pierwsi wykonują podły zawód, często stosując wszelkie możliwe
metody mające pomóc im w osiągnięciu zamierzonego celu, często przekraczając wszelkie dopuszczalne granice, jakby nie znając pojęcia
moralności. Źli jesteśmy jednak także my wszyscy, pędząc każdego dnia za błahostkami, będąc próżni, chciwi, zachłanni, rządni sukcesu, ulegając
pokusom, które jak mówi jedna z bohaterek filmu są przestronną drogą wiodącą na zatracenie. W tym grzesznym świecie diabeł nie musi się
nawet starać by osiągnąć to czego tak naprawdę chce, bo ludzie sami z siebie, z własnej natury schodzą na złą drogę, nie trzeba ich nawet do tego
zachęcać. Wręcz przeciwnie, on stara się ich odciągać od złego, wskazywać dobrą drogę, odpowiednie wyjścia z sytuacji, nie namawiając do
złego. Ale zaślepieni własnymi pragnieniami , próżnością ludzie nie słuchając go, wpadają w efekcie w jego sidła. Do rozwagi.

8/10