Film przecudowny w swojej niepohamowanej wtórności, dzięki bogu, że ktoś chce jeszcze coś
takiego kręcić. Rządowe agencje wszelakiej maści kręcą na potęgę, bo... są rządowymi agencjami,
robią większy burdel niż kartele, a w tej całej degrengoladzie naszych dwóch wyszczekanych i do
bólu cynicznych bohaterów, obaj wyruchani przez "swoich", zostawieni sami sobie, mogący liczyć
tylko na siebie się nie cackają, biorą kamloty do łapy i idą zrobić co trzeba, bez żadnych
półśrodków i innych cudów na kiju. A na samym końcu, kiedy już ci co mają gryźć ziemię tą
ziemię gryzą, złapią się za bary i pójdą w stronę amerykańskiego zadupia spalonego upalnym
słońcem. Męska i szorstka jak papier ścierny przyjaźń ponad wszystko, to jest w tym filmie
najlepsze. Do tego Challenger, tyłek Patton, absolutnie kozacki Paxton (jak dobrze go znów
zobaczyć na dużym ekranie), czarny humor, cięte teksty, krew, multum gunów i absolutnie
bajerancki pustynny klimat całości. A nad tym wszystkim duet dabliu-dabliu, bajerancko
bezbłędny. Reasumując - mega dobre kino, niemal żywcem wyjęte z innej epoki.