Scenografia dobra... scenariusz mdły... Ada, oczywiście ekolożka na hulajnodze na baterię. Wychowywana przez samotną matkę, bo tatuś nie wiadomo gdzie. Dzieci z super mocami jak w Hogwarcie. Muzyka ciosana urywana, choć mogły wyjść fajne kawałki. Jedyne co się kojarzy, to ta wałkowana w kółko piosenka w radiu.
Jednak co drażniło najbardziej? Brak Brzechwy w dziele Brzechwy. Jakieś urywki, jakby na siłę wrzucone. Do tego irytująca gra matki Wilków... kompletnie nie do tej roli stworzona. Do szewskiej pasji doprowadza jednak... ptak Mateusz. Najbardziej irracjonalna i irytująca postać całego filmu.
A Tomasz Kot, został rzucony w coś, co się odbije cieniem na jego talencie. Nakreślili mu nijaką sylwetkę Kleksa. To nie był profesor, tylko... naćpany facet w średnim wieku.