Najgłośniej krzyczą Ci, którzy filmu na oczy nawet nie widzieli (mówię tu o wpsiach grubo sprzed kilku misięcy), przeklinając przy okazji na feministki i lewicę.
Nie wiem, co te dwie rzeczy mają z tym filmem wspólnego. Książka i stara wersja filmu jest o chłopcach, i super. Teraz jest o dziewczynce i też super. Jak byłam mała, przy okazji czytania tej książki, trochę było mi przykro, że nie ma w akademii żadnej dziewczynki. A tu proszę, teraz moje wewnętrzne dziecko jest usatysfakcjonowane:) I to naprawdę nie chodzi teraz o was, faceci, tylko o kobiety i dziewczynki, które wreszcie mogą zobaczyć siebie z panem Kleksem.
Sam film jednak słaby. Tak jak i stara wersja świetnie nadawała się na odcinek masochisty u Miecia, tak ta też tam pasuje jak ulał. Podobała mi sie jednak muzyka, efekty specjalne (jak na polskie standardy) i pierwsze ujęcia z panem Kleksem - miały jakąś magię w sobie.
Film stanowczo za długi i ma zbyt mało treści. O bohaterach nie dowiedzieliśmy się prawie nic przez te 2 godziny. Jeśli ja się nudziłam, to dzieci na pewno też będą. Ale nie tracę nadziei, że następna część przygód Pana Kleksa będzie lepsza!:)
Nie rozumiem, z czym ty masz problem. Mi nigdy nie sprawiało trudności wczuwanie się w przygody facetów czy ludzi innych ras (np. czarnego Zulusa Czaki). Dużo trudniej przychodzi mi identyfikowanie się z jojczącymi na "patriarchat" babami :p
Odnośnie natomiast modernistycznych adaptacji, to filmy mają być przede wszystkim dobre, nie zaś odwalać pańszczyznę w służbie tej czy innej ideologii.
Wybrali cię już?
I proponuję nauczyć się czytać ze zrozumieniem, bo wyciągnęłaś takie wnioski z mojej wypowiedzi, że głowa mała. "Książka i stara wersja filmu jest o chłopcach, i super. Teraz jest o dziewczynce i też super.". Czyli wszystko mi pasuje. A potem pisze o moim własnym doświadczeniu, a nie o, jak to nazwałaś, "problemie" i potem jeszcze jakichś farmazonach o jojczących babach.
Jedynymi jojczącymi na forum pod tym filmem są mężczyźni, period.
> Wybrali cię już?
Nie mam pojęcia, o czym piszesz (chociaż podejrzewam, że to pewnie jakieś ad personam i w dodatku retoryczny "chochoł"). Sugeruję zacząć pisać bez założenia, że rozmówca ma dostęp do zawartości twojej głowy i może z niej sobie doczytać kontekst.
> trochę było mi przykro
> wszystko mi pasuje
Jak dla mnie to w obecnym poście piszesz coś przeciwnego niż w poprzednim. No chyba, że się w międzyczasie zreflektowałaś i zmieniłaś opinię. W takim przypadku gratuluję :)
> farmazonach o jojczących babach
Jojczące baby są najgorsze. Przez nie wydala się obecnie adaptacje masakrujące klasyczne dzieła i światy: "Fundacja", "Pierścienie władzy" i długo by wymieniać.
Sugeruję obejrzeć odcinek specjalny South Parku: Joining the Panderverse.
> Jedynymi jojczącymi na forum pod tym filmem są mężczyźni
To chyba w twojej głowie. Tylko na pierwszej stronie wyników masz krytyczne opinie kilku kobiet:
https://www.filmweb.pl/film/Akademia+pana+Kleksa-2023-10014264/discussion/By%C5% 82a+zaeb*sta+psychodela,3387618
https://www.filmweb.pl/film/Akademia+pana+Kleksa-2023-10014264/discussion/Obejrz a%C5%82am+dzi%C5%9B+przedpremierowo,3391005
https://www.filmweb.pl/film/Akademia+pana+Kleksa-2023-10014264/discussion/Spojle ry+Nowa+wersja+to+by%C5%82a+%C5%BCenada+Nie+wiem+kto+pisze+takie+scenariusze,339 1183
https://www.filmweb.pl/film/Akademia+pana+Kleksa-2023-10014264/discussion/Titani c,3391470
Sugerowałam się tym, że masz dostęp do internetu (skoro korzystasz z filmwebu), a nie do mojej głowy, i że zrozumiesz co to znaczy "wybrali cię". Widzę jednak, że jesteśmy z totalnie innych generacji i wielu rzeczy nie potrafisz zrozumieć (m.in to, że mam własne zdanie i piszę swoją subiektywną opinię; nawet mimo tego, że ja twoje zdanie szanuję i w życiu bym ci nie odpisała, jakbyś mnie swoim wpisem nie zaatakowała i nie zarzuciła jakiegoś tam problemu). Dyskusja z tobą jest jak rozmowa o polityce z pijanym wujkiem przy stole wigilijnym. Dlatego ja to utnę, bo to po prostu nie ma dalszego sensu.
Ps. zapoznaj się ze zwrotem pick me girl. Tak się teraz mówi na kobiety takie jak ty.
> Widzę jednak, że jesteśmy z totalnie innych generacji
> i wielu rzeczy nie potrafisz zrozumieć (m.in to, że mam własne zdanie
To niewątpliwie. Czasy kiedy „wiedziałam wszystko najlepiej” a mama mnie nie rozumiała zdecydowanie mam już od dawna daleko za sobą.
> i piszę swoją subiektywną opinię; nawet mimo tego, że ja twoje zdanie szanuję
O tak, szanujesz po zbóju, suponując mi, że moje posty są przejawem działania w trybie seksualnego desperado na targowisku próżności :))))
> Dlatego ja to utnę, bo to po prostu nie ma dalszego sensu.
A tu się akurat w pełni zgodzę. Poziom sensu: zero.
> Ps. zapoznaj się ze zwrotem pick me girl. Tak się teraz mówi na kobiety takie jak ty.
Czyli tak jak przypuszczałam: ad personam i atakowanie „chochoła”. Tak się składa, że od ponad 20 lat żyję w związku z kobietą i nie zamierzam tego zmieniać.
p.s. Ale dziękuję za okazję do zapoznania się z nowym określeniem.
Ale wiesz, że nie w każdym w filmie musi być reprezentowana twoja płeć? Też miałbym być smutny, że np. W Suspirii z 2018 roku nie ma żadnego mężczyzny? Jeśli Brzechwa tak sobie wymyślił, to widocznie miał ku temu jakiś powód. Nie każdy film musi być różnorodny płciowo. Osobiście nic do Ady nie mam ale nie rozumiem takiego myślenia, że ktoś musi być reprezentowany w filmie, byśmy czuli się usatysfakcjonowani.
Rozumiem, że nie w każdym filmie musi być reprezentowana moją płeć i nigdzie tak nie napisałam.
Jednak to prawda, że lubię filmy gdzie są kobiety, nie tylko jako love interest głównego bohatera. I takie filmy mnie bardzo cieszą. Więc dalszej dyskusji na temat moich odczuć nie rozumiem, skoro nikomu to krzywdy nie robi, a zadowala to mnie i niektóre inne kobiety też.
Co też nie zmienia faktu, że filmów z kobietami w roli głownej jest mniej. Postaci kobiecych w filmach typowo "męskich" również jest mało. Dodatkowo, kobiety w filmach mają mniej dialogu od mężczyzn (dialog kobiet NA TEMAT mężczyzn się nie liczy). Nie pamiętam gdzie to widziałam (chyba jakiś post na instagramie), ani jak się to "badanie" nazywało, ale przytaczam to jako ciekawostkę. Może słyszałeś już i wiesz jak to się nazywa??
> lubię filmy gdzie są kobiety, nie tylko jako love interest
> głównego bohatera. I takie filmy mnie bardzo cieszą (...)
> skoro nikomu to krzywdy nie robi, a zadowala to mnie
> i niektóre inne kobiety też.
No to spróbujmy tłumaczenia empatycznego. Otóż wyobraź sobie, że w jakimś alternatywnym wszechświecie męscy wojownicy o sprawiedliwość społeczną doprowadzili do sytuacji, w której obowiązkowym stało się, żeby w każdej komedii romantycznej pojawiały się:
- strzelaniny,
- mordobicia,
- wybuchy samochodów,
- a najlepiej jeszcze, żeby główną bohaterką, o której wdzięki zabiega jakiś filmowy amant był przypakowany mięśniak, rzucający półgębkiem dwusylabowe kwestie.
Bo właśnie do lustrzanego odbicia powyższej sytuacji doprowadzono obecnie kino przygodowe.
> filmów z kobietami w roli głownej jest mniej. Postaci kobiecych
> w filmach typowo "męskich" również jest mało.
A to zależy jeszcze w jakich filmach, w romansach i brazylijskich/tureckich serialach będziesz ich miała „pod korek”. Ale ogólnie tak, postaci kobiecych jest ogólnie zdecydowanie mniej i też nad tym ubolewam. Tyle tylko, że trzeba je wprowadzać z głową i tworzyć je w wiarygodny sposób, nie zaś do znanej męskiej postaci doszywać kobiecą głowę i czynić ją od razu ze wszech miar idealną niczym komunistycznego pioniera w produkcjach Mosfilmu.
> Dodatkowo, kobiety w filmach mają mniej dialogu od mężczyzn
> (dialog kobiet NA TEMAT mężczyzn się nie liczy).
> Nie pamiętam gdzie to widziałam (chyba jakiś post na instagramie)
Będę trochę wredna, ale zapewniam, że poza Instagramem internet również istnieje i to zdecydowanie ciekawszy.
Mówisz o tzw. teście Bechdel
1. Muszą pojawić się co najmniej dwie postaci kobiece,
2. które prowadzą ze sobą rozmowę,
3. Dotyczącą czegoś innego niż mężczyźni.
> Jednak to prawda, że lubię filmy gdzie są kobiety, nie tylko jako love interest głównego bohatera.
A tak swoją drogą, to polecam „Nierealne”
https://www.filmweb.pl/serial/Nierealne-2021-834936
Tylko uprzedzam, że po ostatnim odcinku dowiadujemy się, że to jednak trochę inna historia niż się na wstępie wydawało. Ale też dopiero po obejrzeniu całości wszystko zaczyna nabierać jakiegoś sensu, między innymi umiejętności głównej bohaterki w zakresie sztuk walki.
"Jak byłam mała, przy okazji czytania tej książki, trochę było mi przykro, że nie ma w akademii żadnej dziewczynki." Skoro czytałaś książkę, to powinnaś pamiętać, że do Akademii przyjmowano tylko chłopców z imionami na literę "A". Więc nie tylko dziewczynki nie mogły się tam uczyć, ale też większość chłopaków nie miała takiej możliwości. Więc jako dziecko, czytając tę książkę, też ,musiałoby mi być przykro, że nie mam imienia na "A" i nie mógłbym być przyjęty do Akademii. Czy było mi przykro? No nie, bo dobrze wiedziałem, że to tylko książka i taka Akademia i tak nie istnieje, więc czemu miałoby mnie to obchodzić?
Zabawnmie sie to czyta uzywasz faktow i logiki do rozmowy z feminazistka naprawde przedni zart
Sam zmień forum. Kiedyś kinomani dyskutowali tutaj o filmach ( jestem zarejestrowanym użytkownikiem od 16 lat to mam porównanie z tym co bylo a jest). Teraz tylko frustraci i krzykacze z lewa i prawa gadają o polityce i naskakują na siebie wyzywając się a to od katoli, a to od lewaków a to od feminazistek. Tacy jak ty psują klimat tutaj - polecam forum "bracia samcy" zamiast a niech forum filmowe pozostanie filmowym.
Nie zalozylem tego watku odpowiadam na glupie komentarze tak wiec pucuj sie do kogos innego.Kiedys duskutowali bo kiedys nie bylo tak nachalnego woke gowna ktore sie wylewa prawie z kazdej produkcji
Bylo tego wszystkiego mniej, ale też by się znalazło (i nie nazywalo się to jeszcze woke, czy tam feminazizm). Pierwszy z brzegu przykład: Thelma i Louise albo seria Kill Bill.
Poziom dyskusji w internecie za to znacząco się w ostatnim 10 -leciu obniżył (a to forum dotknięte jest szczególnie dotkliwie i zastanawiam się czy kinomani już na serio wymarli- czy co się z nimi stało do cholery). Dyskusji bez inwektyw i obraźliwych haseł, argumentów ad personam, wulgaryzmów ze świeczką tu szukać. Dyskusji o samych filmach takze niestety.
Moze i racja, że się przyczepiam akurat do Ciebie, a moglabym do 80procent innych użytkowników zamiast. Ale -Twój komentarz- w stylu " nie podoba się to wyjazd z tego forum" wywolal u mnie dosyć silny sprzeciw w kontraście do pozytywnych wspomnień o tym "jak to kiedyś tu na filmwebie bywało kulturalnie i merytorycznie". Zalożycielka tematu (pomimo dość prowokacyjnego tutułu) napisała o filmie Kleks, a także o wlasnych odczuciach na temat powieści i jej najnowszej ekranizacji za co dostała w odpowiedzi (w większości) hejt i inwektywy. Przykre to.
Niektórzy rzeczywiście nie przebierają w słowach. Ale to pewnie dlatego, że ostatnio trudno nie dostrzec pewnych ideologii wtłaczanych na siłę do filmów. Po latach takiego bombardowania sporo osób traci cierpliwość i może dlatego tak trudno teraz się dyskutuje o filmach bez ustawiania się po którejś ze stron barykady.
Ale wracając do tematu - nie ma absolutnie nic złego w tym, że podobają Ci się "filmy z babami". Jednak to nie oznacza - moim zdaniem - że trzeba je na siłę wciskać tam, gdzie nie ma ich w materiale źródłowym (nie chodzi mi tu tylko o "Kleksa", ale też o inne produkcje, chociażby o elfkę w filmowym "Hobbicie", która nie występuje w książce). Nie brakuje przecież utworów z kobiecymi bohaterkami - zarówno książkowych, jak i filmowych. Jeżeli nie podoba ci się akademia dla chłopców, możesz sięgnąć po anime "Little Witch Academia" - o żeńskiej szkole magii, z niemal całkowicie żeńską obsadą. Oglądałem i polecam - i nie bolało mnie, że jako facet nie zostałbym przyjęty do tej szkoły magii ;)
Moim zdaniem dobrze, że wśród książek i filmów jest zróżnicowanie i nie uważam, żeby było coś złego w tym, że w jakiejś historii akurat jest mało kobiet (albo mało facetów, bo to działa w obie strony), i żeby to było coś, co by trzeba "poprawić".
Pierwszy akapit w punkt! Coraz bardziej przeraża mnie, że w praktycznie każdym forum jakie odwiedzam zamiast o samym filmie ludzie piszą o polityce i toczy się jakaś chora debata, która do niczego nie prowadzi, bo żadna ze stron nie odpuści swojego stanowiska co widać również w tym temacie...
Ja się zawsze wczuwam we wszystkie książki i filmy, więc tak, było mi przykro. Gratulację, że ty tak nie masz.
Boże, ale Ci tu wszyscy jadą. No to ja Ciebie poprę w tym miejscu, bo jako dziecko czytając Kleksa miałam podobne odczucia. Też się zastanawiałam czemu do akademii przyjmowani byli tylko chłopcy, a dziewczynki już nie.
Cieszę, że w obecnej wersji filmowej i chłopcy i dziewczyny miały już wstęp do akademii. W przeciwnym wypadku film nie byłby dostosowany do realiów dnia dzisiejszego i obecnego dziecięcego odbiorcy.
O ile za czasów Brzechwy osobne szkoły tylko dla chłopców i tylko dla dziewcząt były na porządku dziennym, tak teraz przeszło to już do lamusa na szczęście i dominują, szkoły koeduakacyjne. W czasach mojego dzieciństwa, czytając książkę już mi to zgrzytało, ze szkoła jest tylko dla chłopców. Zmiana Adasia na Adę trochę mnie jednak ubodła mimo wszystko. Nic by się nie stało gdyby bohater został ten sam, ale ogólnie oceniam, że film był całkiem ok mimo to.
Przecież napisałam, że nie bardzo mi się podobała zmiana Adasia na Adę (główna rola) to o czym ty mi tu do mnie rozmawiasz?
"Naethalee A ja czekam na film o Amazonkach w którym mężczyźni także będą grali tytułowe główne role ;)"
Na mój post odpowiedział i to w ogóle nie na temat. Może źle się kliknęło, but still. Gdzie Rzym a gdzie Krym?
„Cieszę, że w obecnej wersji filmowej i chłopcy i dziewczyny miały już wstęp do akademii. W przeciwnym wypadku film nie byłby dostosowany do realiów dnia dzisiejszego i obecnego dziecięcego odbiorcy” Czy to nie Twoje słowa? XD a ja bym się cieszył gdyby Amazonki były by grane przez mężczyzn XD
Tak serio to bym się nie cieszył i nie chciał bym tego oglądać.
Brzechwa napisał książkę o chłopcu i szkole dla chłopców z imieniem na literę „A” i nie wiem po co to zmieniać?
Może zaraz ktoś nakręci Andrzeja z Zielonego Wzgórza, umieści Kobiety walczące w I wojnie Światowej albo wykreuje czarnoskórą Walkirię… a nie, czekaj… XD
I to nie chodzi nawet o to, że facet zagrał babę albo baba faceta. Jak Janda w latach 90-tych zagrała Hamleta, to było to intrygujące i artystycznie ciekawe. Jak w 2004 Krystyna Feldman zagrała Nikifora w „Moim Nikiforze” to było to po prostu absolutnie genialne.
Natomiast sytuacja, z którą mamy do czynienia obecnie nie ma niczego wspólnego z wolnością artystyczną i artystycznym poszukiwaniem świeżości. To przypomina raczej formalny gorset obowiązujący w czasach teatru elżbietańskiego mówiący, że w KAŻDEJ sztuce kobiety MUSZĄ być grane przez młodych chłopców.
Dokładnie tak. Nie o to chodzi.
Feldman genialnie zagrała Nikifora, ale gdyby w filmie główną bohaterką była Pani Nikifora, to zrobiłoby się dziwnie.
Było też pod koniec powieści wspomniane, ze Pan Kleks planuje otworzyć szkołę dla dziewcząt z imionami na literę "z". Aka kontynuacja. Zaakceptowalbyś taki film? Przecież byłby wtedy niby "zgodny z powieścią" i blisko materiału źródłowego
Ale Brzechwa napisał jasno kto żył w takiej Akademii. Przecież można zrobić historię inspirowaną tym światem, inną akademię z samymi dziewczynkami/szkołę koedukacyjną i stworzyć odpowiednika Pana Kleksa. Ale wtedy trzeba by było więcej scenarzyście płacić za fatygę.
Idąc tym myśleniem powinniśmy "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" naprawiać, bo jest bardzo "mizoginistyczne". Oglądając coś z tytułem "Akademia Pana Kleksa" oczekuję dążenia do odwzorowania książki Brzechwy, a nie szkoły koedukacyjnej z Nowego Jorku, by gdzieś powiedzieli, że fajnie że idziemy w taką stronę z filmami. Ktoś pisał pierwowzór w jakichś realiach i ich powinno się trzymać. Jak ktoś zekranizuje "Dziady" po swojemu, też będziemy chwalić, bo jakiś bazarowiec z Etiopii by się spełnił? Zaraz dojdziemy do takiej paranoi z "uwspółcześnianiem" adaptacji, że nawet "W Pustyni i w Puszczy" będzie ktoś chciał na siłę naprawiać.
> Zaraz dojdziemy do takiej paranoi z "uwspółcześnianiem" adaptacji, że nawet
> "W Pustyni i w Puszczy" będzie ktoś chciał na siłę naprawiać.
„W Pustyni i w puszczy” nie ma obecnie najmniejszych szans na ekranizację :> No chyba, że w takiej unowoczejśnionej wersji, w której wyemancypowana Nel oraz Afro-Afrykanin Kali będą przez dwie godziny ratować tyłek głupiego Stasia niezdolnego wyjść poza ograniczenia patriarchatu.
A że książka oddaje określoną i wybitnie europocentryczną wizję rzeczywistości, to już inna sprawa, ale udawanie, że taka rzeczywistość nie miała nigdy miejsca albo obrażanie się na nią nie daje współczesnemu, młodemu odbiorcy szansy, żeby się o niej czegokolwiek dowiedzieć ani wyciągnąć wniosków z tego, jak wyglądała nasza historia.
Zgadzam się. To po prostu udawanie że czegoś nie było. Były konkretne realia w czasach Brzechwy i w nich kreował swoją twórczość. Nie rozmyślał o tym „Co gdyby…”.
Podobnie uważam że było ze Znachorem. Przedstawiał też pewne realia. W nowej adaptacji Marysia wychowująca się w biedocie i zbierająca na studia umie biegle francuski, młynarzowa drze się na lekarza i wypędza go, za co wtedy by ją spotkała gruba kara w tamtych czasach bo lekarz był przecież z wyższych sfer a ona chłopką. Jak niby ta adaptacja ma czegoś nauczyć? Ta z Binczyckim poza niuansami jak najbardziej starała się też oddawać realia a nie uwypuklać na siłę wzory kreowanych silnych i niezależnych kobiet umiejących wszystko.