Nie wiem czy tak był zamysł czy może wina kina , ale pierwsza godzina filmu była mocno zażółcona , grading mi nie leżał , ostrość też do życzenia . Poprawia się dopiero przy wejściu Kleksa w Akademii . Dużo postaci ale głębi w tym żadnej , niby jest jej najlepszym przyjacielem a drętwa ta relacja jak z kijem od miotły zero emocji , a ta próba scenki jak w Titanicu ? Niestety Kot w roli Kleksa mocno dyskusyjny , jakby na prochach ??? ogólnie był potencjał ale zabrakło tego czegoś co spaja te wszystkie obrazki w całość