"Akademia pana Kleksa" to film na który niektórzy czekali z niecierpliwością (tak jak ja), ale też film, który wywołał wiele kontrowersji.
 
A więc wybrałem się do kina na pokaz przedpremierowy. Czy było warto? Na pewno tak.
 
Jest to film, który warto zobaczyć przede wszystkim ze względu na fantastyczne kostiumy, charakteryzacje, efekty specjalne i krajobrazy, które widzimy podczas seansu.
 
Mamy tutaj również świetnie wykreowany świat, który całkiem różni się od tego stworzonego przez pana Gradowskiego. Jest tu o wiele mroczniej, Akademia wygląda całkiem inaczej. Ale to chyba dobrze.
 
Jak dla mnie za mało czasu na ekranie dostał Pan Kleks (Tomasz Kot), a twórcy skupili się głównie na postaci Ady (Antonina Liwtiniak). Ale tego można było się spodziewać.
 
Muszę wspomnieć o fantastycznej pracy wykonanej przez aktorów. A gra w tym filmie świetna obsada złożona nie tylko z aktorów, bo przecież mamy tutaj m.in.: Daniela Walaska, Konrada Repińskiego, Ralpha Kaminskiego czy Tymka. Świetnie wypadła również Danuta Stenka, która miała bardzo dużo do zagrania; Sebastian Stankiewicz, Tomasz Kot i Antonina Litwiniak także wypadli bardzo dobrze.
 
Trzeba wspomnieć również o wadach tego filmu, bo także je posiada. Jest to na pewno prosta fabuła, ale przecież film jest przeznaczony głównie dla dzieci. I tutaj pojawia się kolejny problem, bo z racji tego, że Wilkusy mówią swoim językiem, to na ekranie widzimy napisy, które znikają szybko z ekranu, więc niektóre dzieci na pewno nie będą wstanie tego przeczytać (chyba, że z pomocą rodziców). To co ja również zauważyłem, to takie przeskakiwanie z jednego miejsca do drugiego (z jednej sceny na kolejną), szczególnie na początku filmu.
 
Na końcu dostajemy także zapowiedź kolejnego filmu z tej serii.

Ocena: 8.5/10
Plusy: obsada, efekty specjalne, kostiumy, charakteryzacje, krajobrazy.
Minusy: fabuła, montaż, długość filmu.