Tylko, że wiecie... Ja w dzieciństwie byłem rozpieszczany takimi filmami jak Rambo, Terminator, Zabójcza Broń czy Szklana pułapka, gdzie oprócz świetnej akcji były jeszcze fabuła i postacie, które mnie coś obchodziły. Tutaj zaś fabuła jest po prostu cienka i nie wciąga, a aktorsko film w ogóle leży. Może to i fajnie, że są prawdziwi komandosi Navy Seals, tylko, że to nie są ludzie stworzeni do aktorstwa. Albo trzeba dać naprawdę porządnego reżysera, który wyciągnie z nich jakąś osobowość (jak David Ayer, który nawet z drewna takiego jak Sam Worthington wydobył przyzwoity występ), albo dać se spokój. Zręsztą akcja pod koniec też była beznadziejna przez tą trzęsącą się kamerę. Ogółem 5/10. Raz można zerknąć i nie więcej.
Zgadzam się z twoją opinią, ale zauważ, że główny bohater Terminatora i Rambo to też aktorzy drewna.
Mieli kilka niezłych filmów, ale Stallone i Schwarzenegger gigantami aktorstwa to oni nie byli przecież :)
A ja się z kolei nie zgodzę. No, może co do Arnolda to jeszcze jestem w stanie zrozumieć, ale Sylwek? Tak, zdarzały mu się filmy, gdzie nie przykładał się do roli (Cobra, Specjalista), ale jak już się przyłoży, to potrafi dać przyzwoity występ. Owszem, nie jest to liga Pacino, deNiro czy Hoffmana, ale na pewno coś więcej niż w przypadku Damona o wiecznie rozdziawionej, gumowej gębie lub Wahlberga grającego z miną, jakby miał zatwardzenie.
Sylwek miała nawet nominacje aktorską do oskara za Rocky 1976 :)
Ale zauważ, że dostał też mnóstwo aktorskich malin.
Znacznie więcej niż Arnold. Co nie znaczy oczywiście, że jest wśród najgorszych aktorów.
Raczej to, że z bardzo znanych aktorów jest drewniany.
Mniej znanym aktorom, a jeszcze gorszym upieka się pod tym względem.