W filmie grają praktycznie sami naturszczycy, casting we regionie przesiał 9 tysięcy osób, nie które osoby zostały wyłuskane podczas osobnych poszukiwań (jak Quimet, który został wypatrzony na jednej z demonstracji, które są później przedstawiane w filmie).
Wybrane osoby to realizacji filmu następnie spędziły ze sobą 4 miesiące czasu by się lepiej poznać i nawiązać więź (spotykali się popołudniami i w weekendy w wynajętym domu).
Pod tym kątem, patrząc na efekt, jest to niezwykle udany projekt (i nie dziwią zachwyty krytyków i festiwalowe nagrody). Sam chciałbym zobaczyć więcej takich obrazów, które tak mocno stawiają na wiarygodność przekazu.
Mając wiedzę jak film powstawał jestem pod ogromnym wrażeniem i mam dużo szacunku do reżyserki.
Niemniej jeśli obejrzymy film bez żadnego wstępu zapoznającego nas z kulisami produkcji (a tak też było u mnie, bo pierw go obejrzałem a potem posłuchałem wywiadów), to z jednej strony faktycznie jesteśmy pod wrażeniem naturalności wszystkiego i zastanawiamy jak się to reżyserce udało, ale z drugiej strony nie jesteśmy zbyt zaangażowani w losy bohaterów i dramaturgia historii też jest bardzo miałka.
Więcej czasu jest poświęcone na pokazanie codziennego życia, niż na opowiedzenie w ciekawy sposób o dramacie z jakim bohaterowie się spotykają i to sprawiło, że film był dla mnie w wielu miejscach nużący i ostatecznie nie jest to film, który poleciłbym wielu osobom (w zasadzie jedynie miłośnikom kina, lubiącym eksplorować nie mainstreamowe produkcje) i z tego powodu nie uznałbym ten film za do końca udany (a szkoda!)