Burtona bardzo lubię, ale niekoniecznie w tym filmie.

Wyższość wersji z Farrellem jest oczywista. Akurat film Stone'a nie jest taki kiepski, jak o tym piszą w kolorowych pisemkach. Ma swoje wady, ale także dużo plusów. Natomiast ten "Aleksander Wielki" to rzut na "technikolor" bez głębszych badań historycznych. Można obejrzeć.

Fakt film Stone'a ma swój urok. Kostiumy, muzyka, zdjęcia, Val Kilmer :), i kilka "smaczków" historycznych jak sztylet i Iliada pod poduszką Aleksandra. Tyle że przegadanie i wybiórczość w potraktowaniu postaci (a gdzie rzeź Tyru, Persepolis i parę innych) odstręcza, wychodzi z tego przesłodzony obraz człowieka, który był postacią fascynującą tak jak jego okres.

Tyle ja...

haha. Aleksander z 2004 roku jest lepszy ?... Idź się pochwal tą opinią do historyka. Każdy cię wyśmieje... z Aleksandra tam zrobiono geja...Czy nie wiadomo kogo.

"Film Olivera Stone'a, mimo kilku pomyłek, jest z historycznego punktu widzenia poprawny i nie zawiera takich wołających o pomstę do Zeusa nonsensów, jak chociażby nieszczęsny Gladiator(...)".

Krzysztof Kęciek, "Starożytność Wyklęta", s. 26.

(K. Kęciek jest historykiem i specjalistą z zakresu historii antycznej: "Wojny Macedońskie", "Benewent", "Kynoskefalaj", "Starożytność wyklęta" i ostatnio książka o Kartaginie, nie pamiętam tytułu.

Poza tym Aleksander jest tam biseksualny, co było normą w świecie antycznym (hellenistycznym). Tak, tak, homoseksualizm w pewnych kulturach był normą ;) W przypadku antycznej Grecji żaden historyk temu nie zaprzecza. Zapewniam Cię, że żaden historyk mnie nie wyśmieje, na pewno żaden z twórców biografii Aleksandra:

Peter Green, Robin Lane Fox, Krzysztof Nawotka, Nicholas Hammond. Żaden z nich nie podważa faktu homoseksualizmu Aleksandra, zasadnicza różnica jaka dzieli ich prace to pytanie czy był genialnym zdobywcą i twórcą nowej cywilizacji niosącym kaganek oświaty na Wschód (Lane Fox, Hammond) czy też cynicznym awanturnikiem (Green) bądź zwyczajnym zbrodniarzem (Victor Hanson).

Mogę w każdej chwili sięgnąć po mój prywatny egzemplarz biografii Aleksandra P. Greena albo Lane Foxa, oba stoją na mojej półce, ale myślę, że już Cie przekonałem.

Jeżeli zaś nie, to trudno, mam lepsze rzeczy do robienia niż wykładanie historii, poza tym ja nie jestem "historykiem" ;)

film z roku 2004 jest jak dla mnie slaby i mnie osobiscie sie nie podobal

Trochę czasu upłynęło, ale coś napiszę. Grecy jako lud pasterski długi czas spędzali w pracy w męskim gronie, wykształcili więc wśród siebie zainteresowanie własną płcią. Używali też na potęgę swoich zwierząt. Na powietrzu i w swoich stateczkach kiedy pływali. Spartanie w obozach wojskowych czynili to samo, gdyż żenić się mogli po trzydziestce. To wszystko okropnie i niesmacznie wygląda.

Film krecony w 56 roku. Czyli 11 po wojnie. Nie oczekujmy batalistycznych efektów specjalnych. Teraz też mało używa się statystów, a tylko zielony ekran i komputery. Za bardzo wyfryzowani się wydają. Za to uważam, że dobrze zagrane i nie mają kulturystycznych sylwetek ;) co do historii, wiadomo jak jest. Dziś też luźno się m niej filmy opierają ;)

Proszę porównac ten film z kręconym 3 lata poźniej Spartakusem albo 7 lat później Upadkiem Cesarstwa Rzymskiego. To jest przepaść jeżeli chodzi o realizację, a nie wspominam o całej masie innych filmów jak Cyd. Aleksander Wielki z Burtonem został szybko zapomniany, bo był zwyczajnie kiepskim filmem nawet jak na swoje czasy.