Owszem ukłony dla Willa za grę, boksowanie...i przybranie na wadze dla potrzeb filmu. Pasowała mi cała obsada poza jednym wyjątkiem...który samego mnie dziwi. A mianowicie Jammie Foxx. Nie pasował mi w tej roli, a co za tym idzie słabo zagrał. Szkoda też, że Jadę tak krótko można było podziwiać:/ Nie znam całej histroii Aliego, bo nigdy fanem boksu nie byłem, ale jakoś chętnie oglądam filmy o tym sporcie. Jeżeli to wszystko jest prawdą to film jest naprawdę dobrze zrobiony: realizm na deskach, udane dialogi, choć scenariusz mógł być nieco lepszy. To co jeszcze zapamiętałem dobrego to charakteryzacja Jona Voight'a. Gdybym na poczaku filmu nie zobaczył na napisach, że tam gra gra ani nie przysłuchałbym się jego wypowiedzi to prawdopodobnie byłbym w świadomości, że był to - jak to powiedział Ali - "nieznajomy biały człowiek".:)
Ogólne wrażenia pozytywne, ale nie rewelacyjne bo najzwyczajniej w świecie zabrakło mi w tym filmie polotu jak już ktoś wcześniej, słusznie zauważył.

7/10

P.S. Zastanawia mnie klika rzeczy:
1. Czy rzeczywiście był takim 'lovelasem'?
2. Czy historia z wojskiem, a później uwolnienie od kary więzienia po kliku apelacjach była prawdziwa?
3. Czy kiedykolwiek potrafił trzymać język za zębami?
4. Czy ostatnia walka o tytuł naprawde rozegrana została na stadionie w tak licznej obecności widzów?