Badziewie na maksa obrażające oryginał. W ogóle wiedziałam, że Burton, którego mocno ceniłam za swój specyficzny sposób tworzenia i rozpoznawalność zrobi się kiedyś zbyt pzrewidywalny i przeje się wkońcu. Próbował z bajki zrobić iście w swoim klimacie baśń - mroczną, bez obawy o krytykę na parę ściętych głów... Ale wyszła klapa, nic tu się ze sobą nie klei, jakaś totalna mamałyga, o dialogach nie wspomnę to nie miało ani nóg ani rąk to co ci bohaterowie gadali..
W sumie wyłapałam jeden plus - bohaterowie mieli naprawdę dość wyraźne charaktery, każdy był niepowtarzalny oprócz kogo? Oczywiście oprócz głównej bohaterki - była taka jak jej wygląd - blada, nijaka i czasem myślałam, że to np. kot był głównym bohaterem, pomimo, że pojawiał się sporadycznie. Ona nic sensownego nie powiedziała przez te 2 godziny...
Doszłam do jednego wniosku - Burton chyba zostanie specjalistą w dziedzinie opakowania filmu - naprawdę przyjemnie się patrzy na jego dzieła. Jednak dialogi i ciąg przyczynowo-skutkowy, w ogóle ciągłość fabuły- kicha...
Oceny nawet nie chce mi się wystawić.