Po obejrzeniu nie wiedziałam co myśleć i jak ten film ocenić? Początek dość dziwny, od razu czuć, ze Alojzy nie jest normalny, mieszkał sam z ojcem, więc został z kotem, którego ukradł? Przynajmniej tak wywnioskowałam, dość mrocznie. Wątek kradzieży kamery ciekawy, choć uciety bardzo szybko, chyba bardziej stresowal go sam fakt, że ktoś odkrył i grzebal w jego tajemnym życiu zawartym w kasetach niż, to że jednak kamerowal obcych ludzi i może mu się dostać. Choć był prywatnym detektywem, więc mógł się łatwo z tego tytułu wybronić, dlatego ten szantaż mnie zdziwił.W końcu wchodzi w grę Very, która chyba sobie najpierw żartowała z niego, a później coraz głębiej namieszała mu w życiu. Zaczynają się zwidy, myli rzeczywistość z fantazjami. Scena kiedy wymyślona vera siedzi na kanapie, a prawdziwa dobija się do drzwi pięknie to obrazuje. Film ogólnie ma kilka dobrych scen, cytatów, muzyka też świetnie dopasowana, dźwięki również, aż samemu chciało się zawedrowac do takiego lasu. Ale nadal coś mi w tym filmie nie pasuje i fascynuje, szukam w nim jakiejś głębi, zastanawia mnie czy vera rzeczywiście istniała, ostatnie sceny dziwnie to obrazują. Alojzy tak o przebral się za pacjenta i wszedł do jej pokoju? Przecież rano pielęgniarz był w jej pokoju i odsunął rolety, więc go nie zauważył? Vera niby była po próbie samobójczej, a normalnie mogła korzystać z telefonu, mieć ostre i niebezpieczne przedmioty w pokoju? Albo to specjalnie nie ma sensu, albo zbyt głęboki jak dla mnie jest ten film