Kicz straszny, na szczęście zrobiony z właściwym reżyserowi luzem i humorem. Jeśli potraktujemy ten film jak czarną komedię i przymkniemy oko na niedociągnięcia będziemy się dobrze bawić. Mimo to nie wszystko można filmowi wybaczyć. Trudno przyzwyczaić się do cholernie narwanej postaci Erica Robertsa i do jego stylu gry. Reszta aktorów wykreowała jeszcze bardziej przerysowane indywidua, powiązania ze światem komiksu trochę to usprawiedliwiają. Ale dawno bardziej kretyńskiego pomysłu w filmie nie widziałem, niż umiejscowienie tajemniczej kliniki do której porywają ludzi w... sami zobaczycie. Ostatnie 10 minut jest straszne, kicz wylewa się z ekranu litrami. No i nie wszystko jest tu logiczne, czasami bohaterowie zachowują się bezsensownie. Ale większość wad jest do strawienia, bo film ma klimat, dużo zabawnych scen i tytułowy atut. Ten ambulans jest równie przerażającym samochodem co Christine z powieści Kinga. Ujęcia z naprzeciwka maski wyryją wam się w pamięci na długo.