Kto jak kto, ale John Frankenheimer zna się na filmowaniu pościgów samochodowych. I nawet w tak krótkim filmiku daje tego doskonały dowód. Żadnych tanich sztuczek, montaż nie jest rwany, co ostatnimi czasy jest modne (patrz: Tony Scott) - stara dobra szkoła i tyle. Fabuła to rzecz jasna tylko dodatek, ale i tak jest miejsce na napięcie i dreszczyk emocji. BMW wiedziało co robi. Za taką reklamówkę niejeden producent samochodów dałby się pokroić.