Ja uważam ten film za denny. Nie widziałem w nim żadnej magii. Więcej magii było np w filmie "Most do Terabithi" i było to naprawdę cudowne, ciepłe kino. A "Amelia"?! Poza kilkoma scenami nudna i bez "tego czegoś". Audrey wydaje mi się nie poradziła sobie z tą rolą, bo tu było trzeba czegoś więcej niż tylko głupkowato się uśmiechać. Takie jest moje zdanie.
I naprawdę nie rozumiem jak ten film mógł zrobić taką furorę. Jestem pewien że mnóstwo ludzi poszło za tym filmem takim owczym popędem, popadło w zbiorową halucynację, że skoro dużo ludzi mówi, że film interesujący to oni też tak myślą...
Załamka...
zgadzam się w ostatnich czasach niczego rownie dennego nie oglądalam ani magii ani uroku beznadziejny film i nie wiem czy mo ni się zachwycają żenada
Wydaje mi się, że to czy film się podoba zależy od nastawienia do życia (jakkolwiek kolokwialnie to nie zabrzmi). Jeśli twardo stąpasz po ziemi nie dostrzeżesz tej magii, niepowtarzalnego nastroju, wyjątkowości filmu, którą widzą osoby stąpające pół metra nad ziemią. Ja osobiście jestem zachwycona "Amelią", atmosferą filmu, wspaniałością barw i muzyki. Cóż, po obejrzeniu "Amleli" można być oczarowanym lub rozczarowanym, w każdym razie magia działa.
Mi się Amelia nie podobała. Zmęczył mnie ten film i nie widzę w nim ani magii, ani kunsztu i zdecydowanie nie spowodowało to moje twarde nastawienie do życia. ;)
Szanuję zdanie tych, co się zachwycają, ale pozostanę po stronie tych, co ganią. ;)
no jak szukasz takiej magii jak w "Moście do Terabithii" to polecam obejrzeć sobie "Harry'ego Potter'a" albo "Władcę Pierścieni".
Cóż kolego w tym filmie chodzi o inny rodzaj magii niżli w filmie Most do... Jedni mówą magia inny powab lub czar. Tu chodzi własnie o cos takiego. Jesli nie przypadł Ci do gustu Amelia moze spróbuj innych filmów tego twórcy. Choc by Miasto zaginionych dzieci.
Znowu odnoszę nieprzyjemne wrażenie, że mam do czynienia z postem napisanym "na przekór", "cokolwiek, aby tylko inaczej niż wszyscy". Film oczarował prawie 100% oglądających? To chyba dobrze o nim świadczy, bo na Amelię wybrali się prawdopodobnie nieco inni ludzie, niż na High School Musical...
Też cenię sobie indywidualizm, ale mam nadzieję, że to nie przesadne dążenie do oryginalności kierowało autorami powyższych wypowiedzi.
Myślę że odpowiedź kryje się w jednym ze zdań, założyciela tego wątku: "...bo tu było trzeba czegoś więcej niż tylko głupkowato się uśmiechać." Podobnie ktoś napisał, że strasznie irytowała go histeryczna dziewczynka w "Wojnie światów". Odpowiedź kryje się w osobach które to napisały.