Amelia

Le fabuleux destin d'Amélie Poulain
2001
7,6 272 tys. ocen
7,6 10 1 272243
7,6 61 krytyków
Amelia
powrót do forum filmu Amelia

Będzie krótko- dłuższe wywody zostawiam tylko dla filmów wybitnie złych (co by nazłorzeczyć na nie ile wlezie) i filmów znakomitych (co by obrzucać je samymi superlatywami). A Amelia? No właśnie, ona jest gdzieś pośrodku, ani film mnie nie zachwycił, ani nie zmusił do dopisania do "słownika przekleństw" nowych kartek pod adresem tego filmu.


Przyznam, że dopiero w niedzielny wieczór po raz pierwszy miałem okazję obejrzęć ?Amelię? (wcześniej zawsze umykała przede mną niczym nasza kelnerka przed Nino) i w związku z tym, iż nasłuchałem się wielu pozytywnych komentarzy liczyłem na coś naprawdę rewelacyjnego, na dzieło, które zostanie w pamięci na długo. Niestety przeliczyłem się...

Od razu zaznaczę, iż broń Boże nie uważam, że jest to film zły, lecz nie spełnił on moich pokładanych w nim oczekiwań. Początek był iście rewelacyjny ? historia narodzin i życia Amelii są rewelacyjnie opowiedziane- jej radości, smutki, płacz i radość, jej życie i obserwacja ludzi, z którymi ma do czynienia. Opowieść o tym jak błahostki mogą przyczynić się do uśmiechu na twarzy. Nawet w pewnym momencie stwierdziłem, że to chyba jeden z najbardziej radosnych, pięknych i optymistycznych filmów jakie widziałem od dłuższego czasu.

Wszystko idzie świetnie, tyle, że przez pierwszą godzinę, później robi się dla mnie zupełnie nijako i ciężko mi się już czymkolwiek zachwycać. Dylematy tego filmu i dylematy bohaterów przestają być zupełnie przekonywujące i stają się zupełnie nijakie. Bo o czym jest tak naprawdę ten film ? o tym, że głupie pudełko sprzed 40 lat może przynieść nam radość i zmusić do refleksji nad własnym życiem? O tym, że piękną rzeczą jest niesienie szczęścia innym ludziom? O tym, że sami też powinniśmy do niego dążyć i otworzyć się na ludzi, których mijamy? Że tylko miłość sprawi, że będziemy szczęśliwi? By inaczej spojrzeć na świat? By nie bać się świata i nie zamykać się w małej kawiarence? Że to co dla innych nie ma żadnej wartości dla innych jest pięknem? Pewnie film dotyka wszystkiego po trochu, mnie jednak to wszystko zupełnie nie przekonuje. Co więcej w tych swoich wywodach staje się w pewnym momencie naprawdę nudny, mimo całej, swej pięknej magicznej otoczki.

Zawiodłem się na tym filmie, gdyż spodziewałem się naprawdę wielkiego kina, lecz otrzymałem film zaledwie dobry. Broń Boże nie jestem jego przeciwnikiem, co to, to nie. Mówię tylko, że jestem w stanie zrozumieć jego popularność i zachwyt nad nim, co nie znaczy, że mi się on udzielił. "Jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca", jak pisał kiedyś pewien oszołom...

Plusy - piękny, nastrojowy klimat, pogodny, optymistyczna obraz o pięknie otaczającego nas świata
Minusy ? brakuje mi większej głębi, na dłuższą metę nużący w treści
Moja ocena ? 6/10

ocenił(a) film na 9
Grifter

A czym dla Ciebie jest "większa głębia"? Fakt faktem, że film jest dość specyficzny. Trzeba mimo wszystko myśleć, kiedy się go ogląda. Jednak to co mi się w tym obrazie spodobało to postaci. Nie tylko Amelia, ale wszystkie. Chłopiec który traktował warzywa jak ludzi, malarz który gdzieś się zagubił, ojciec który nie wie co zrobić ze swym życiem, człowiek zbierający zdjęcia, jak myślę romantyk który pracuje w sex shopie. Jeśli chodzi o samą Amelie to tak słodkiej postaci już dawno nie widziałem. Była taka niewinna, samotna, rozmyślała o wszystkim co ją otaczało. Motyw ze zbieraniem kamieni jest bezbłędny, dodaje człowieczeństwa głównej bohaterce- każdy z nas ma taki swój "odpał". Druga część filmu moim zdaniem nie jest wcale gorsza od pierwszej. Nie ma w niej tylu zabawnych sytuacji, ale to dobrze, bo sam śmiech może troche zaburzać przekaz dzieła. Tak patrze na filmy którym dałeś 10 i wydaje mi się, że najbardziej "podobnym" do Ameli filmem jest Zielona Mila, bo też w sumie nie porusza Bóg wie jakiego problemu, a mimo wszystko jest to film piękny.

ocenił(a) film na 6
kosa480

?Fakt faktem, że film jest dość specyficzny?

Bardzo specyficzny, zdecydowanie wyróżniający się na tle innych obrazów, co zdecydowanie należy zaliczyć na plus. Tak a propos zresztą to każdy film Jeuneta jest specyficzny, niemniej każdy jego inny obraz zachwycił mnie wiele bardziej niż ?Amelia? (jeśli nie brać pod uwagę jego ?Alien Ressurection?). Spodziewałem się po tym panu znacznie więcej.


?Trzeba mimo wszystko myśleć, kiedy się go ogląda.?

Czy rzeczywiście trzeba myśleć podczas jego oglądania to bym dyskutował. Ja bym raczej powiedział, że w trakcie jego oglądania trzeba go ?chłonąć?, jego obrazy, jego specyficzny, jak zaznaczyłeś, przekaz, trzeba dać się unieść temu na wpół baśniowemu klimatowi francuskich kawiarenek, uliczek, magicznych miejsc. Bo nad czym tu myśleć, kiedy wszystko podane jest na tacy?


?Jednak to co mi się w tym obrazie spodobało to postaci. Nie tylko Amelia, ale wszystkie??

Zgadzam się. Nie pisałem o tym (jak o wiele rzeczach, niemniej mogłem co nieco o tym nadmienić), a przyznam, że to jedna z bardziej barwnych galerii postaci jakie ostatnio w kinie widziałem. Każda postac żyje tu własnym życiem, każda ma swoje problemy, dylematy, każdy jest inny, specyficzny. Jeunetowi udała się tu naprawdę niezła sztuka, w nakreśleniu charakterów tych wszystkich ludzi. Oczywiście zgadzam się z twoją opinią.


?Jeśli chodzi o samą Amelie to tak słodkiej postaci już dawno nie widziałem??

Fakt słodka z niej dziewczyna, aż wręcz do obrzydzenia. Podoba mi się jej naturalna niewinność, z drugiej strony trudno mi ja traktować serio, w tych jej wszystkich problemach, chowaniem się po kątach, uciekaniem przed Nino. Bardzo słodka to postać, choć nie do końca mi ta słodycz smakowała. Widać mam zjechane kubki smakowe...



Ktoś mi ostatnio powiedział, żebym spróbował obejrzeć ten film za jakiś czas, a zupełnie inaczej na niego spojrzę i po jakimś czasie, gdy nabiorę do niego dystansu, zachwycę się nim w zupełności. Nie omieszkam spróbować, ale na dzisiaj tylko 6. Nawet mimo mojej sympatii do Jeuneta.


ocenił(a) film na 9
Grifter

Nareszcie jakaś godna przeczytania dyskusja, a nie tylko "Co za denny film!", "Denny, na pewno go nie zrozumiałeś, oszołomie" itp ;p Dziękuję.

Tyle że nic dodać, nic ująć; prawie wszystko zostało już, w moim odczuciu, powiedzane. Historia z pewnością orginalnie, w bajkowy wręcz sposób opowiedziana. Piękna sceneria, postaci o ciekawej osobowości, choć główna bohaterka w swojej naiwności nieco nierealna i trudna do zaakceptowania. I przede wszystkim specyficzny humor, który właśnie nie wszystkim trafia do gustu. Może właśnie wszystko podane jest jak na tacy, żeby stworzyc przyjemny, niezobowiązujący do nadzwyczaj głębokiego myślenia klimat. Żebyś, Grifter, nie musiał myśleć, a miał czas chłonąć. Bajki nie były nigdy zbyt skomplikowane:]


Coś musi być w tym, że film oglądany drugi raz robi inne wrażenie. Ja widziałam go po raz pierwszy z rok temu, też nadawany przez TVP. Do końca czekałam na coś, czym ci ludzie się zachwycają. Nie doczekałam się. Ba, mało tego, nie zapamiętałam z niego nic, oprócz tego, że to strata czasu.

Dlatego nie miałam nawet zamiaru śledzić jego przebiegu tym razem. Ale jakoś w TV nic ciekawszego nie było i, pełna sceptyzmu, przełączyłam na TVP1. Zaskoczyłam samą siebie. Wkręciłam się w ten klimat od pierwszych minut, dostrzegłam cały jego urok a nuda nie złapała mnie aż do napisów końcowych. Dlatego moja ocena jes zdecydowanie wyższa.

Nie wiem, może to po prostu cała tajemnica tkwi w nastroju w jakim się ten film ogląda.

ocenił(a) film na 9
Grifter

I to nie oszołom powiedział tylko Gombrowicz:)

ocenił(a) film na 6
palma232

Oczywiście, że Gombrowicz. Zauważ, że tytuł mojego postu to także nawiązanie do jego "Ferdydurke".

ocenił(a) film na 8
Grifter

W pełni zgadzam się z twoją opinią. Po obejrzeniu tego filmu czuję się dokładnie tak samo jak ty. Pozostał pewien niedosyt. Czegoś po prostu w tym brakuje. Ale film rzeczywiście super się zapowiadał. Muzyka też wywarła na mnie nie lada wrażenie. Moja ocena dla tego filmu to 7/10 - może kiedyś się to zmieni, może kiedyś spojrzę na niego pod innym kątem. Na dzień dzisiejszy 7.

Grifter

Waść dajesz cytaty z Gombrowicza, a zapominasz o wybitnej postaci polskiej literatury XX-wiecza międzywojennego. Mianowicie o Bruno Schultzu, którego Gombrowicz niezwykle wysoko cenił. Amelia to Sklepy Cynamonowe kinematografii; ten film jest poezją, poezją optymizmu i tak należy go oceniać. Założenie, że prosta treść ma obniżać ocenę filmu jest skrajnie nieodpowiedzialne - istnieje piękno formy, piękno obrazu, muzyki, swoista magiczna zwiewność jaką znajdujemy tak w Amelii, jak w dziełach Schultza.

Także Twoja ocena jest skrajnie niesprawiedliwa, powiedziałbym - przeważyło zawężenie sztuki do kieszonkowych (prywatnych) zapatrywań na to co sztuką jest, a co nie jest. Bardzo nieprzemyślany ruch zważywszy, że formę ceni się od starożytności.

Na koniec polecam coś z Gombrowicza - utwór z tomu 'Bakakaj i inne opowiadania'. Niewielu wie, że opowiadania Gombrowicza są przez licznych specjalistów stawiane wyżej, niż jego późniejsze dokonania, niewielu w ogóle zna te utwory, a szkoda. Można nieco krzywdząco powiedzieć, że późniejsze dzieła Gombrowicza (od Ferdydurke, która jeszcze zawiera tę magię) są zmanierowane, starają się wyłożyć zbyt wiele abstrakcji, przez co popadają w zbyt wyostrzoną (kanciastą) manierę. Nie można tego zarzucić opowiadaniom, które - mimo to - zawierają już, może tylko głębiej ukryte (lecz mistyczniej ujęte), treści jakie będą trapiły autora Ferdydurke do śmierci. Otóż polecam z tego tomu opowiadanie 'Dziewictwo'. Ciekaw jestem co wtedy - Waści - jako miłośnik Gombrowicza powiesz o Amelii, bo klimat tego opowiadania ma bardzo wiele wspólnego z
interesującym nas filmem.

Lost_in_Time

PS. Oczywiście w powinno być Bruno Schulz (bez 't').

ocenił(a) film na 6
Grifter

Zgadzam się z Twoja opinią. Też oblądałam ten film po raz pierwszy (jeszcze w kinie) przy wtórze zachwytów, achów i ochów. I... rozczarowałam się. Wydawało mi się, ze to dość zabawna, inteligentna, ładnie pokazana błaha historia o niczym, na pewno nie dzieło.
Obejrzałam ten film po latach po raz kolejny. Nadal uważam, ze jest miły ciepły, sympatyczny, ale nie zasługuje na te wszystkie pochwały, jakie nań spadły.
I jeszcze jedno: to bardzo kobiecy film. Może tylko kobite tak zachwycić. Mezczyznę w najlepszym wypadku pozostawi obojetnym, najczęściej zaś znuży.

ocenił(a) film na 9
M_G_

:D:D:D MUHAMUHA:D Mi się wydaje, że kobiety, dziewczyny są zazdrosne, bo same chciałyby mieć takie życie. Dlatego tak to komentują:) Mnie zachwycił, a jestem facetem i nie jestem wyjątkiem.

ocenił(a) film na 10
Grifter

hihi...głębia...niewiem czemu ale mi sie z oceanem skojarzyło.
A ja sie wcale tobie nie dziwię. choć dla mnie film rzeczywiście jest rewelacyjny i choć to pewnie głupie, to lubie do niego wracać bo ładuje moje akumulatorki pozytywną energią. Tylko ze to film dla niepoprawnych marzycieli... a ja sie powoli zaczynam zaliczać...(nie wiem czy to dobrze) i chyba też mam coś z tytułowej bohaterki:P I ja się nie dziwię ludziom którzy twardo stąpają po ziemi i po obejrzeniu Amelii przytaczają słowa zakazane przez pana Romana:P
jak dla mnie...pełna rewelacja. 10/10

ocenił(a) film na 9
kropekk

Amelie obejrzałam pierwszy raz parę dobrych lat temu
wtedy podobnie, jak wielu z Was mnie nie zachwyciła
spodziewałam sie czegoś innego
teraz cenię tę film ponad zycie :)
pokochałam tę historię o "niczym"
opowiedziane w niesamowity sposób, szczególnie pierwsza część filmu
daje 9

ocenił(a) film na 10
doma48

Mnie od razu zachwycił:).I tak pozostanie............

ocenił(a) film na 10
Grifter

Trochę dziwne, po raz kolejny mam zupełnie odwrotne zdanie niż Ty ;>
Topic off chyba więc krótko:

Początek taki sobie, narrator nawija dobre 10 min o tym jaki kto jest, nie tylko w dzieciństwie Amelii, ale też potem 'przedstawia' każdą postać od domu, przez ulicę i metro do kawiarni. Jest spoko, ale po 10 czy więcej minutach już nie. Za to cudownie robi się trochę później, gdy Audrey Tautou zaczyna faktycznie grać i jest coraz lepiej do samego końca.

Głupie pudełko sprzed 40 lat, miłość, szczęście itd, itd - trudno o tym dyskutować, nie widzę takiej potrzeby. Natomiast oprócz całego piękna to też komedia. Kapitalne pojedyncze fragmenty - gdy zdjęcie z poczwórnym gościem gada do Nino, w pociągu strachu, 'dzwonię z ogłoszenia' etc, etc - jak i scenariusz jako całość wspaniale łaskoczą zmysły. Amelia jest zaś na tyle przekonująca, że można jej szczerze kibicować w trakcie filmu doznając silnych emocji i wrażeń duchowych ;>

pzdf

Grifter

do autora wątku.
istotnie o filmie nie mozna powiedziec ze jest to "wybitne kino artystyczne", z niesamowita głębią, nie wiem, mysli, spostrzezen, uczuc.
zaletą tego filmu jest to ze porusza wiele archetypow - wplywu dziecinstwa na nas; walki dobra ze zlem; szczescia w zyciu vs niepowodzenia; optymizmu vs trosk.
film bazuje na "drobnostkach zyciowych", nie odwoluje sie do wielkich tematow. stosuje symbole, ktore cos przedstawiaja. tak jest z pudelkiem, tak jest z listem. za tymi symbolami kryja sie proste zyciowe tematy. tą prostotę tematow oraz prostotę ich przedstawienia uwazam za siłę filmu.
nie odbieram tego filmu jako filmu o milosci, komedii romantycznej, mimo ze przez wielu tak moze byc sklasyfikowany. dla mnie ten film przedstawia rozne wersje, sciezki ludzkiego zycia. kazda z nich ma cos do zaproponowania, z czymś sie wiąże, ale i jest historią jakiegos rodzaju cierpienia. ten film jest tez o udzielaniu pomocy. ale nie takiej bezmyslnej typu przeniesc babci worek kartofli. pomocy bardziej wyrafinowanej, majacej na celu wpływ na otoczenie, jego zmianę.

jeszcze co do Twojej oceny.
film jest bardzo emocjonalny. wrażliwy. posługuje sie symbolami (o czym pisalem). nie do kazdego mogą trafiać te cechy. nie swiadczy to bron Boze o jakims niedorozwinieciu. tylko ze ludzie odbieraja otoczenie w roznych sferach - intelektualnej, czy zmyslowej i fizycznej. stad tez jednych film "pochwyci", innych zostawi zaledwie zainteresowanych, a nawet znuzy.

PS trafilem tu przez przypadek. wlasnie obejrzalem po raz nty :) Amelie (byla na TVP1). i tak przy okazji happy birthaday dla Audrey, dzis sa jej 31-wsze urodziny.

ocenił(a) film na 9
Grifter

A ja tak sobie myślę... głębia? Czym jest głębia? Skoro film opowiada o zwykłych prostych radościach życia codziennego... a może inaczej: niezmiernie trudno dostrzegalnych drobiazgach, które czynią życie pięknym, to w kórym momencie ten film powinien być głęboki? Jak dla mnie, jest on współczesną odą do radości. Kompletnym odlotem. Fakt -podaje nam wszystko na tacy, a zarazem nie pozwala żeby jakikolwiek okruch z tych maleńkich, słodkich przyjemności został przez nas pominięty. Cieszy głupotami. :) Czy dobra kawa o poranku jest głęboka? Czy ucieszenie się z obserwowania sympatycznych dziwactw drugiej osoby jest wymagające intelektualnie?

No nie wiem. Nie sądzę, że przy tym filmie trzeba myśleć. Myśleć można "po". Wtredy można się zastanawiać. Kontemplować. I po prostu cieszyć.

Po Amelii czuję się, jakby ktoś zanurzył mi serce w słoiczku z miodem. Jakby kotś otworzył mi szeroko oczy na drugiego człowieka i świat. I to jest własnie jego geniusz. Tak myślę. :)