Ten kto ten film oglądał, a mu się nie podobał to go poprostu nie zrozumiał, bo trzeba sie chociaż troszkę wysilić lub mieć poprostu charakter i umysł, który odbiera te tematy...
Nie chodzi o to, ze ktos go nie zrozumial, tylko po prostu nie lubi takich filmow. Jak rozumiem film, to nie znaczy ze musi mi sie od razu podobac. Wkurza mnie takie podejscie, ze jak sie nie podoba, to nie rozumiesz, jestes na niego za glupi itp. "Amelia" ma specyficzny klimat, w ktory trzeba sie wczuc, ale rozumiem tych, ktorym sie cos takiego nie podoba.
Dla mnie jest to najcudowniejszy, najwspanialszy film jaki dane mi bylo obejrzec. Zachwyca mnie za kazdym razem, gdy go ogladam i mam to gdzies czy komus sie podoba, czy nie, bo dla mnie to arcydzielo i to sie liczy :)
pozdrawiam
Hmmm... więc tak, film mi się nie spodobał, więc według ciebie nie mam umysłu (wypraszam sobie) i charakteru? A co to znaczy mieć charakter? Daj spokój, ale denerwuje mnie takie coś, że jeśli nie podobał ci się jakiś ambitny film, to swiadczy to o tym, że nie lubisz takiego typu filmów, nie wspominając o tym, że jesteś głupi.
Nie wszystkie mądrzejsze i ambitniejsze filmy muszą mi się podobać. Nie lubię "Amelii", bo jak dla mnie jest bardzo mało realistyczna (ogromny minus). Gra A. Tatou jest bardzo sztuczna. Nie umie wczuć się w postać i sprawić, że będzie przekonująca. Widać, że gra. Całe tło filmu, za bardzo bajkowe, co także powoduje, że film jest mało realistyczny. Jedyny motyw, który mi się podobał, to ten z facetem, który naprawiał budki fotograficzne.
Raczej wolę filmy biograficzne, obyczajowe i dramaty niż komedie romantyczne. Poza paroma wyjątkami. ;)
Bredzisz. Tyle ci powiem. Oglądałem go po raz pierwszy jak byłem w twoim wieku i mnie po prostu urzekł, mimo że gardzę komediami romantycznymi. Teraz mam parę wiosem więcej, a zdania o tym filmie nie zmieniłem. Piszesz, że minusem jest dla ciebie brak realizmu. Otóż ten bajkowy klimat jest właśnie siłą tego filmu. Właśnie gdyby nie ta "aura", film byłby bardzo przeciętny, nie odniósłby takiego sukcesu i pewnie nie dotarłby do Polski. Skoro wolisz realizm, to rozejrzyj się na dowolnym polskim szarym blokowisku i powiedz czy ci się tam podoba. Dla mnie film jes właśnie ucieczką od rzeczywistości. Ja wolę magię, wolę marzyć, bujać w chmurach, jestem romantykiem. Świat byłby piękniejszy, gdyby każdy miał w sobie odrobinę z Amelii.
Do panienki Tatou też nie masz się co przyczepiać, bo ona jest drugim dużym plusem tego filmu.
Generalnie nie twierdzę, że tego filmu nie zrozumiałaś, bo pewnie nawet nie próbowałaś tego zrobić. Piszesz: "Raczej wolę filmy biograficzne, obyczajowe i dramaty niż komedie romantyczne." To po co właściwie komentujesz filmy których nie lubisz oglądać. Przypominasz mi tych, którzy obrzucają błotem Władcę Pierścieni i twierdzą, że to bajeczka dla dzieci o elfach i krasnoludach, bo akurat nie lubią tego gatunku i nie potrafią zrozumieć jak można się czymś takim fascynować.
P.S. Będę się za ciebie modlił.
Realizm to nie tylko szare polskie blokowiska. Mając na mysli realizm, chodziło mi raczej o to, że nie lubię takich scen typu: główny bohater rozmawia ze zdjęciem. Ty lubisz bajkowe filmy, ja nie.
Oglądam komedie romantyczne, bo czasami zdarzają się naprawdę świetne produkcje, jak np. "Don Juan de Marco" Napisałam, że "raczej wolę" filmy obyczajowe, dramaty i biograficzne.
Skąd wiesz, że nie próbowałam zrozumieć tego filmu? Film może nieść takie przesłania jak to, że najważniejsza jest miłość, którą warto szukać, że trzeba wychodzić na przeciw losowi (wątek ojca Amelii). Jednak w porównaniu z innym moim ulubionym filmem, "Powiększeniem", film ma mniej do przekazania.
Władcę Pierścieni lubię, nie trafiłeś, ale nie należy do moich ulbuionych filmów. Za to cenię sobie trzecią część Harry'ego Pottera, żeby nie było niedomówień, to jest jedyny "nierealistyczny" film jaki lubię.
Pewnie, że świat byłby lepszy, gdyby każdy miał coś z Amelii. Ale to raczej nie jest możliwe.
Nie bredzę. Mam inny gust. I powinineś to uszanować.
Hmmm... więc tak, film mi się nie spodobał, więc według ciebie nie mam umysłu (wypraszam sobie) i charakteru? A co to znaczy mieć charakter? Daj spokój, ale denerwuje mnie takie coś, że jeśli nie podobał ci się jakiś ambitny film, to swiadczy to o tym, że nie lubisz takiego typu filmów, nie wspominając o tym, że jesteś głupi.
Nie wszystkie mądrzejsze i ambitniejsze filmy muszą mi się podobać. Nie lubię "Amelii", bo jak dla mnie jest bardzo mało realistyczna (ogromny minus). Gra A. Tatou jest bardzo sztuczna. Nie umie wczuć się w postać i sprawić, że będzie przekonująca. Widać, że gra. Całe tło filmu, za bardzo bajkowe, co także powoduje, że film jest mało realistyczny. Jedyny motyw, który mi się podobał, to ten z facetem, który naprawiał budki fotograficzne.
Raczej wolę filmy biograficzne, obyczajowe i dramaty niż komedie romantyczne. Poza paroma wyjątkami. ;)