ten film to czysta poezja, a poezji nie można odczytywać dosłownie i to mnie w nim zachwyca... magia Paryża i Amelii...
:) pozdrawiam
Łooł. jak poetycko napisany komentarz.
mi tez sie amelia podobala. w sumie film o niczym, ale i tak bardzo fajny. ma w sobie to cos.
Film o niczym? To słodko-gorzka (w moim mniemaniu, ale z naciskiem na 'słodko' ;)) opowieć o bardzo ważnych rzeczach - a wszytsko zawarte między słowami, pokazane w zabawny, ale i refleksyjny spsób. To nie tylko opowieść o miłości, samotności i poszukiwaniu odwzajemnienia, ale też o wrażliwości, o dobru, o tolerancji, o zauważaniu chwili, o radościach i smutkach życia codzienego, które stają się jego sensem. To film pełen psychologicznych smaczków, podanych jednak w sposób lekki i ukrzydlający. To jest film na chanrdę! :) Napełnia optymizmem, otwiera oczy na drobnostki - takie jak choćby uśmiech do przechodnia. Film uważam za arcydzieło, do tego muzyka, która dosłownia zaczarowuje widza!
Mam wrażenie, że introwertycy lepiej 'czują' Amelię niż widzowe ekstrawertyczni. Nie chcę generalizować, ale jeśli ktoś mówi, że film jest o niczym, to oglądał chyba tylko pierwszą jego wartwę.
Oooo matko. Jak dużo doszukałaś się w tym filmie rzeczy. A tak z innej beczko to świat jest mały. Wiesz, że czytam twoje opowiadanie o Remusie i Severusie. Mam nadzieje, że niedługo wstawisz nowy odcinek.
Amelia to jeden z moich ulubionych filmów (ma swoje honorowe miejsce na półce) i w góle mi się nie nudzi :) Po raz pierwszy oglądałam go, gdy była polska premiera (czyli w 2001) i do dzisiaj robi na mnie równie niesamowite wrażenie, co za pierwszym razem. Może nawet większe? Bo po każdym kolejnym obejrzeniu, zdaje mi się, że dłużej unoszę się nad ziemią ;)
Hihi, tak, świat (albo internet) jest mały. Ale skoro czytasz to, co piszę, to już chyba poznałaś troszkę mój sposób patrzenia na to i owo, i nie powinnaś być zdziwona, że odbieram Amelię tak wielopoziomowo i emocjonalnie (bo ja generalnie lubię warstwy ^^).
Pozdrawiam.
PS Przepraszam z offtop (biję sie z pierś ;P)