Film opisuje prawdziwą historię, ale w kontekście tego co wydarzyło się naprawdę w 1965 roku jest łagodnym przeniesieniem faktów na ekran : http://killer.radom.net/~sermord/zbrodnia.php?dzial=mordercy&dane=likens
Ale wracając do fabuły. Film jest poruszający i jak na amerykańskie kino, mocny. Trochę przypomina mi rewelacyjny film "Sztuka Płakania", chodzi o to jak rodzić potrafi wpływać na swoje dzieci, jak łatwo może wpoić im negatywne wartości (z okrucieństwem wobec innych włącznie), które potem bezkrytycznie powtarzają. "An American Crime" to dobre kino, ciekawe pod względem psychologicznym i socjologicznym, warte obejrzenia. Mi osobiście jednak czegoś zabrakło; wykorzystania do końca potencjału jaki niosła z sobą przerażająca historia Sylvii... Być może, można było uczynić film mocniejszym, żeby stał się swoistego rodzaju manifestem przeciwko przemocy, coś na kształt filmu "Lilja 4-ever".
Może i mam słabe nerwy, ale gdyby ten film zrobiono trochę mocniej, pewnie nie dałabym rady go obejrzeć.
Moim zdaniem jest na tyle okrutny, by odpowiednio wstrząsnąć widzem.
"Dziewczyna z sąsiedztwa" - premiera była w tym samym roku, kilka miesięcy później. Wersja "mocniejsza".
Oba te filmy obejrzałem w krótkim odstępie czasu. Do tego Eden Lake. No cóż... Dobrze, że nikt mi się nie nawinął pod ręce w ciągu najbliższego tygodnia. bo bym chyba łeb ukręcił... (złodziej, chuligan, gówniarz itp.).
Mroczniejsza? Zrobiona jak zwykły thrillerek, zero inwencji, dużo poprzekręcanych faktów, nie robi już takiego wrażenia.
film ukazuje sylvię w dużo korzystniejszym świetle, to co wynika z opisu na stronie którą podałeś, sugeruje, że jednak nie była tak niewinna.. zobaczę, jak "girl next door" - szkoda, że bez ellen; moim zdaniem ilość i wyrafinowanie przemocy w "american crime" jest naprawdę paskudna, a skoro to wersja light.. oj
Często nie ilość krwi, czy wyrafinowanie tortur decyduje o tym czy film jest, czy nie jest, przerażający (nie należy mylić tego pojęcia z pojęciem obrzydliwości). Duże znaczenie w mocy oddziaływania danego obrazu na widza odgrywa; klimat, konstrukcje psychologiczne postaci, stopniowanie napięcia, efekt zaskoczenia, stopień identyfikacji z bohaterem itp. Zresztą sam ocenisz, który film w tych aspektach wypada lepiej.
W takim razie przepraszam:) Z Twojego komentarza, ani nicku nie można było tego odczytać, takie małe usprawiedliwienie.
w porządku. a film (o "girl next door" mówię rzecz jasna) jest przeciętny, jak widać "bazowanie na prawdziwej historii" to względne pojęcie
Na mnie osobiście wywarł duże wrażenie.
Przez większość filmu miałam ochotę tej babie ukręcić łeb. Nie jestem po prostu w stanie tego pojąć jak można być tak okrutnym! Momentami to po prostu aż nie mogłam patrzeć na to jak katują tą dziewczynę.
Jak dla mnie świetnie przedstawiona historia. Wystarczająco mocno. Tak jak ktoś wcześniej wspomniał, gdyby było jeszcze okrutniej, nie wiem czy bym była wstanie obejrzeć ten film.
Tego co naprawde wydarzyło sie w tym domu nie odda nawet najbardziej zbliżony do prawdziej historii film. Bardzo dobre kino, ale minusy za przekłamanie historii i sceny np. z wyrzutami sumienia głównych "bohaterów"
Gdyby film miał zawierać to, co historia opowiedziana na zacytowanej stronie byłby dłuuugi i jeszcze bardziej mocny....
Zgadzam sie, że nie ma możliwości w pełni zaprezentowania tego, co działo się w tym domu przez zaledwie kilka miesięcy. Szkoda, że film nie wszedł głębiej w biografię Sylvii w jej rodzinnym domu - uważam, że warto było ukazać, że nabyła tam wypaczonych wzorców. Przerażający jest fakt, że takie rodziny są często bez pomocy.
Przerażające jest to,że cała ta historia jest prawdziwa i to,że nikt nic nie zrobił. Sąsiedzi,dzieci,jej siostra ona sama... to nie powinno się zdarzyć , nie miało prawa.
Co do filmu.. mocny,dramatyczny i wciągający a na sam koniec przygnębiający. Bolesne jest siedzieć i patrzeć wiedząc,że nic się nie poradzi.
Zgadzam się, że film jest wystarczająco mocny. Nie zgadzam się, że winna jest tylko Gertruda, dla mnie najokrutniejsze były te dzieci i to jest w tej historii najpotworniejsze, nie jakaś zeschizowana baba, tylko "zabawiające" się cudzym cierpieniem bachory, odstrzeliła bym gówniarzy :/
Nie pojmuje też bierności siostry, nic jej nie usprawiedliwia, jest tak samo winna jak ci wszyscy "koledzy" Sylvii....