Spory zawód. Dużo dobrego naczytałem się o tym filmie jeszcze przed jego obejrzeniem, więc miałem co do niego spore oczekiwania. Ale przede wszystkim liczyłem na dobry horror, a tymczasem bardziej jest to komedia aniżeli film grozy. A szkoda, bo wydaje się, że miałby wszystko co potrzebne do stworzenia dobrego horroru. Już pierwsze sceny - mroczne sceny - to pokazują. Widać, że autorzy wiedzą, jak stworzyć dobry klimat. Ale właśnie już w tych pierwszych scenach, od samego początku widać, że to wszystko nie będzie tak całkiem na serio, że będzie sporo humoru, często czarnego. Ale jako czarna komedia film też nie jest jakiś wyjątkowo udany. Brak tutaj jakiegoś przebojowego humoru, który pojawia się ponadto dość sporadycznie (choć na pewno częściej niż sceny grozy). Niewątpliwie należy pochwalić bardzo solidną grę aktorską, klimatyczne lokacje czy oprawę muzyczną. Świetne efekty możemy oglądać w scenie przemiany bohatera w wilkołaka czy "nawiedzania" tegoż przez zmarłego przyjaciela. Niestety same ataki wilkołaka bardzo często są pomijane a pokazywane są tylko ich efekty. Zatem najlepiej pod kątem horroru prezentują się właśnie sceny "snu na jawie" bohatera i scena przemiany. Reszta jest bardzo rozczarowująca. Ponadto zakończenie jest wielkim niewypałem, film kończy się zdecydowanie zbyt nagle. Moja ocena: 6/10.