A co jeśli w tym filmie była zawarta inna treść? Mamy tu faceta, który na własne oczy widział
morderstwo swojego najlepszego przyjaciela i uciekł nie pomagając mu. Cierpi potem, jak
widzimy, na bóle głowy i koszmary (zombie naziści to nie byle co). I tu jego umysł zaczyna
pękać. Udręczony chłopak z czasem zaczyna myśleć o samobójstwie, wizja martwego
przyjaciela jest tylko imaginacją jego myśli. Historia z wilkołactwem może być tylko
wytworem jego wyobraźni, gdy próbuje udowodnić sobie, że ucieczka z miejsca morderstwa
była jedynym wyjściem. Jak dla mnie widoczne objawy choroby psychicznej, w której
bohater tworzy swoją własną wersję wszystkich wydarzeń (coś jak w Gabinecie doktora
Caligari). Może ten film, jakkolwiek świetnie zrobiony, ma jeszcze drugie dno. Albo może po
prostu doszukuję się niepotrzebnie bzdur, co jest bardziej możliwe :)