Hmm film jak dla mnie jest nieudanym połączeniem horroru z groteską, mamy tu dużo czarnego humoru, co zwykle działa na korzyść filmu, ale w tym przypadku przeszkadza i psuje klimat. Ciągle obśmiewanie śmierci prowadzi do tego, że film przestaje straszyć, nie ma w nim napięcia, które powinno cechować takie dzieło. Szczególnie widoczne jest to w scenie przemiany głównego bohatera podczas której odniosłem początkowo wrażenie, że robi sobie jaja... Oczywiście w połowie jest to pewnie winą tego, że jest choyowym aktorem, ale mimo wszystko uważam, że przesadna groteskowość była błędem. Historia jest do bólu prosta, o nie jest zawsze złe w takich filmach, wątek milosny dosyc wiarygodny. NO i Jenny Agutter jest spożo. Jak dla mnie czerstwy wygląd wilkołaka dobił ten film (mimo, że efekty na najwyższym poziomie, scena przemiany była całkiem, całkiem - tutaj należą się brawa dla Rica Bakera). Niby szczegół, ale kto widział wilkołaka na czterech łapach! Zbrodnia:P