Amnezja to kolejny film po którym nie spodziewałem się niczego specjalnego i niestety nie zawiodłem się.
Pierwsze kilkanaście minut niestety nie zaciekawia. Dopiero gdy ginie pierwsza ofiara robi się trochę ciekawiej. Niestety tylko na około kwadrans, bo później akcja znowu zwalnia i robi się nudnawo.
Podobno ma być to thrilller, jednakże jak na taki gatunek jest zbyt spokojnie. Co z tego, że giną cztery osoby skoro nie ma w ogóle napięcia? Ani jednego podskoku na fotelu, ani jednej sceny z zapartym tchem. Spokój, a to nie dobrze...
Ashley Judd niestety nie gra dobrze, a co gorsze nie czujemy do niej sympatii. Bardziej mi było żal drugiej ofiary - niejakiego Lorenza - niż jej. Natomiast Andy Garcia gra nazbyt ochoczo. Może polecił mu tak reżyser? Niestety to był zły pomysł.
Postać Jessici grana była bez emocjii, nie przekonująco a co gorsza od połowy filmu zaczęła mnie denerwować. Po chyba trzecim upiciu się bohaterki była mi obojętna. No bo przecież skoro wie, że po każdym "odlocie" ktoś umiera a ona pije nadal jakby nigdy nic to jest to "trochę" niepoważne. Tym bardziej na stanowisku inspektora wydziału zabójstw.
Intryga nie jest zaplątana. Łatwo tu domyślić się końca, niestety przesłodzonego. Motywy zabójcy, sam sposób zabijania ( zgrania się z bohaterką ) i jego cel są bardzo naciągane. Trudno mi w to rozwiązanie uwierzyć.
Plusem jest nie rzucająca się w ucho muzyka. Przynajmniej nie przeszkadza.
4/10