PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31040}

Love's a Bitch

Amores perros
7,8 70 323
oceny
7,8 10 1 70323
7,4 21
ocen krytyków
Amores perros
powrót do forum filmu Amores perros

Meksykańska odpowiedż na "Pulp Fiction".

ocenił(a) film na 7
wertuqq

Mam nadzieje że to próba trolingu.

DaRiusz89_filmweb

Z jakiego to mianowicie powodu ?

ocenił(a) film na 7
wertuqq

No teraz to już jestem (prawie) pewien że to troling. A jak się myle to podaj jakieś podobieństwa tych dwóch filmów. Ale oczywiście inne niż:
-tu są ludzią i tu
- tu jeżdżą samochodami i tu.

DaRiusz89_filmweb

- Trzy historie które się wzajmnie przeplatają.
- Pozytywna przemiana głównego bohatera jednej z historii ( tutaj "El Chivo" w Pulp Fiction "Jules".
- Wątek z marnym końcem żywota ludzi, którzy nie zmieniają swojego postępowania, mimo ostrzeżeń losu. W Pulp Fiction "Vincent Vega", tutaj brat Octavio "Ramiro"..
Zaczynam podejrzewać, że prawdopodobnie nie oglądałeś któregoś z tych filmów lub oglądałeś ale nie zrozumiałeś.

ocenił(a) film na 7
wertuqq

Napisałem Ci wyraźnie jakich porównać masz unikać. A ty wyjeżdżasz mi tu z przemianą głównego bohatera ;)
Prosze Cie....

DaRiusz89_filmweb

A według ciebie co? Aktorzy muszą być podobni fizycznie? Nie wiem, jesteś tak głupi czy tylko udajesz ?

wertuqq

Mi się wydaje że to jest plagiat z Pana Tadeusza, ks Robak też zabijał a później dostąpił przemiany, na dodatek trójkącik zosi telimeny i tedeusza łudząco przypomina ten braci i żony jednego z nich.

PeterLeter

A ty, to kto ? Proponuję ci pozostanie w klimatach "Pana Tadeusza" i tam "błyszczeć" swoim filmoznawstwem. Ewentualnie przerzuć się na ormiańskie kino moralnego niepokoju. Tam powinieneś spotkać interesujące cię pozycje.

ocenił(a) film na 8
PeterLeter

I tu powinna skończyć się ta jałowa dyskusja: świetna puenta, wertugg.

ocenił(a) film na 8
yalla_25

*powinno być PeterLeter, oczywiście

ocenił(a) film na 7
wertuqq

Widzę że się rozkręcasz ;) poprosiłem Cie o kumate porównania a nie takie pod które można podpiąc 50% filmów.

DaRiusz89_filmweb

Wobec tego wymień chociaż dwa podobne.

wertuqq

Meksyki zerżnęli całą Polską kinematografię
Ogniem i Mieczem
- przemiana Kmicica to nazwiązanie do przemiany El Chivo,
- trójkącik Scorupko, Skrzetuskiego i Bohuna - Trójkącik Romario, Luisa i Susany,

Wątek z marnym końcem żywota ludzi, którzy nie zmieniają swojego postępowania, mimo ostrzeżeń losu.
- Bohun (ostrzegany przez wróżkę)

Pan Tadeusz ale to już mówiłem.

PeterLeter

Stajesz się monotematyczny i nudny. Poza tym, jeżeli ktoś, kiedyś powiedział ci, że jesteś zabawny, okłamał cię.

ocenił(a) film na 7
wertuqq

Jeśli ktoś nie widzi podobieństwa Amores Perros i Pulp Fiction to nie oglądał tych filmów ze zrozumieniem.

ocenił(a) film na 7
PeterLeter

Bohun ostrzegany przez wróżkę for the win :D

ocenił(a) film na 9
wertuqq

I tak, i nie.

"Amores Perros" jest często nazywane "meksykańskim Pulp Fiction", podobieństwa które wymieniłeś się zgadzają (dodałbym do tego jeszcze podobny sposób prezentowania przemocy) i trudno nie mieć podobnych skojarzeń odnośnie tych filmów. Tak więc nie tylko Tobie te filmy wydają się podobne, bo za takie uznają je widzowie i krytycy na całym świecie.
Natomiast sam Inarritu dystansuje się od tego, twierdząc, że choć podoba mu się m.in. narracja u Tarantino, to jednak nie rozumie, czemu ten typ chronologii jest przypisywany jemu, skoro istniał już wcześniej, podając za przykład Williama Faulknera. To oznacza, że pomimo inspiracji Pulp Fiction, nie można mówić o czymś w stylu "meksykańskiej odpowiedzi". Inarritu chciał stworzyć coś opowiadającego swoją historię, a nie korespondować z innym dziełem sztuki.
Wypowiedziami powyżej się nie przejmuj.

gowniarz_wyniosly

To co wymienił to są cechy obydwu tych filmów, a nie cechy filmu Pulp Fiction jako pioniera taki cech. Dlatego też nazywanie tego meksykańskim pulp fiction jest kompletnie nietrafione. To, że filmy mają wspólne cechy to nie znaczy, że są podobne patrząc na wielki obrazek. Film jest zupełnie inny, ma inny klimat, dzieje się w kompletnie innych realiach, traktuje raczej o trudach dnia codziennego tamtejszego świata i jego realiów, brak tutaj komizmu i charakterystycznych dialogów, a mimo wszystko w PF dialogi, gra słów i wyrafinowany komizm to połowa sukcesu. Filmy z taką chronologią to nie tylko PF, a już na pewno nie pierwszy. Ja nie widziałem nic śmiesznego w problemach młodej matki, kobiety po amputacji nogi, ojca-złodzieja z problemami finansowymi i niewiedzą o 2 dziecku, walk na śmierć i życie między psami. A oglądając PF śmialem się przez większość filmu. Ten film jest do bólu ostry i realistyczny, natomiast PF to nic innego jak komedia gangsterska niewiele mająca wspólnego z dramatem i to tak przedstawionym. Co prawda są sytuacje jak morderstwa, krew, przedawkowanie narkotyków, gwałt, ale wszystko jest przedstawione i zakończone w ten sposób, że nie sugeruje i nie wyolbrzymia negatywnych cech, a raczej obraca w żart np. zakończenie sytuacji między Vincentem i żoną szefa czy też pozytywny koniec między bokserem i Marcelusem. Zresztą wystarczy zobaczyć jak wygląda krew tu i tu. W przypadku przypadkowego strzału Vincenta zabojstwo wygląda wręcz jak kreskówka. A wystarczy zobaczyć jak wyglądają ludzie,pies po wypadku podczas ucieczki autem. Film rewelacyjny, dałem 9, ale PF? To jak porównywanie Zmierzchu z Ojcem Chrzestnym, to nie te gatunki...

ocenił(a) film na 9
Lechu1777

PF nie musi być pionierem, wazne że był to film głośny, oryginalny i stanowiący inspirację dla wielu filmów powstałych po 1994. Inny klimat i inne realia nie muszą wykluczać podobieństw, przecież przeniesienie czegoś na obcy grunt musi zakładać dopasowanie do istniejącej rzeczywistości. Dlatego właśnie niektórzy nazywają to "meksykańskim" Pulp Fiction, a nie kopią Pulp Fiction. Quentin Tarantino poszerzył swoim filmem język kina ogólnie, a nie język "komedii gangsterskiej" (choć akurat PF, mimo licznych wtrętów komiczno-absurdalnych komedią nie jest), dlatego fakt, że zainspirować mógł on dramat nie musi dyskredytować podobieństwa.

Samo Pulp Fiction też jest inspirowane wieloma innymi filmami, począwszy od filmów klasy B, przez produkcje Sergio Leone, Davida Lyncha, braci Coen czy Martina Scorsese. Sposób filmowania niektórych scen czy poszczególne ujęcia wywodzą się z estetyki spaghetti westernów; połączenie brutalnej przemocy z perwersyjną erotyką to zapożyczenie z Blue Velvet; pomyłki w działaniu przestępców i absurdalne zdarzenia na nich drodze to wpływ wczesnych Coenów; wulgaryzacja języka to inspiracja z gangsterskich filmów Scorsese. Po co to piszę? Bo te podobieństwa są oczywiste i nie ma co do nich wątpliwości, ale znacznie mniej "konkretne" niż trójdzielna chronologia czy przemiana kryminalisty. Poza tym wywodzą się z filmów innych gatunkowo bo z westernów, thrillerów czy dramatów.

"Mulholland Drive", parę lat młodsze od filmu QT też miejscami ma tarantinowski posmak, zwłaszcza w przedstawieniu środowisk gangsterskich, a jednak należy do całkiem innego gatunku i daleko mu do filmu gangsterskiego. Bliżej natomiast do dramatu, dlatego też rozpatrywane jest podobieństwo między MD a "Personą", zwłaszcza w przedstawieniu relacji dwóch kobiet. Tu znów ktos mógłby krzyknąć o znacznych różnicach między tymi filmami, bo przecież u Bergmana to i inne czasy, i inny sposób zawiązania znajomości, i inny styl życia, i inny gatunek i w ogóle inne wnioski z filmu można wyciągnąć. Tylko, że to nawiązanie samo rzuca się w oczy.

Albo inny przykład - "Prawdziwy romans"/"Urodzeni mordercy" i protoplasta takich filmów w postaci "Bonnie and Clyde". Trzy różne filmy, trzy różne style, a jednak inspiracja tak ważnym filmem jak produkcja Penna nie pozstawia wątpliwości, ze względu na połączenie kina drogi ze ścieżką przestępczą dwojga kochanków. A przecież różnic da się wyliczyć więcej niż podobieństw.
Dlatego wracając już do Amores Perros, to nie ma nic dziwnego, że można ten film uznawać za jakieś echo Pulp Fiction, ze względu na podobieństwa między nimi. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przy tworzeniu dramatu czerpać z osiągnięć innego gatunku. Natomiast dlaczego filmu Inniaritu nie nalezy uznawać za "meksykańskie Pulp Fiction" wyjaśniłem wyżej. Reżyser stanowczo się odcina od takich spekulacji. Co oczywiście nie oznacza, że że podobieństw nie może zauważać widz.

ocenił(a) film na 8
gowniarz_wyniosly

Jest pewna analogia ale jednak Pulp Fiction to zupełnie inny film, śmieszne dialogi, nieprzewidywalna historia i zwroty akcji.
Ogólnie Pulp Fiction to raczej film, po którym wychodzimy rozbawieni z kina. Po Amores Perros raczej zasmuceni tym, że takie historie mogą na prawdę mieć miejsce w Meksyku.
Przynajmniej ja to tak odbieram.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones